wtorek, 14 czerwca 2016

Zakochanie po zakochaniu

Widzimy parę, siedzą na ławce, czuć jednak między nimi dystans, są to ich ostatnie chwile razem. On próbował coś zdziałać, ona już wie że nic z tego nie będzie. Chłopak, któremu wydaje się że jest mężczyzną, jeszcze miesiąc temu dałby sobie za nią rękę uciąć. Teraz wybierały którą, lewą czy prawą.  Ona, która jeszcze miesiąc temu nie wyobrażała sobie życia bez niego, nie chce go już więcej widzieć. Milczenie trwa w nieskończoność, ale zaraz wrócą do siebie. Chłopak nie będzie potrafił zrozumieć co się wydarzyło, ona w tym czasie poczuje ulgę i będzie mogła spokojnie planować swoje życie, z kimś innym. Tak, ona ma już gałąź na która może teraz spokojnie przeskoczyć. On się dowie o tym za jakiś czas, i dopiero wtedy zrozumie, że magiczne słowa ‘uczucie się wypaliło’ to była najzwyczajniejsza ściema. I będzie musiał żyć z jedną ręką, do czasu.
* * * * * *
Historia zna takich przypadków wiele. Szczęśliwy związek, miłość aż po grób aż nagle ni stąd ni zowąd ktoś w tej relacji znajduje kogoś na boku, druga osoba cierpi. Nie ma w tym nic mega specjalnego, żadnego też zdziwienia ludzi z bok, bo nie oni pierwsi nie ostatni.

Tylko co dalej? Jak ruszyć kiedy jest się tą ‘pokrzywdzoną’ osobą? Nie ma na to prostej odpowiedzi, każdy przechodzi rozstanie inaczej, ale w każdym przypadku pewna jest jeszcze jedna rzecz, którą wszyscy potrzebujemy - to czas. Bo tylko on może nas wyleczyć. Kolejne dni, tygodnie, miesiące sprawią że to co tak strasznie bolało, będzie powoli ustępować. I na pewno pomoże tu choć trochę postawienie na siebie, zajęcie głowy i skupienie się na swoich potrzebach. Ale w wolnych chwilach, niestety, wiadomo co będzie w nas siedziało. I w takich momentach marzymy o tym żeby zasnąć i obudzić się za co najmniej pół roku, choć i to może być za mało.

Poza przysłowiowym czasem który leczy rany inną receptą jest totalna odcinka. Nie ślęczyć nad wspólnymi zdjęciami, nie rozpamiętywać tego jak było fajnie. Skupić się na bieżących sprawach, nie szukać nowych relacji na siłę. W życiu piękne jest to, że nie znasz dnia ani godziny kiedy może cię spotkać wielkie szczęście. Nie zaplanujesz tego, nie ustawisz wydarzenia na dany dzień. To los, ten mały sku*wiel, i przeznaczenie uwielbiają płatać figle. Wtedy relacja na która patrzysz zupełnie innym okiem staje się dla ciebie coraz ważniejsza. Aż w końcu przejmuje cię totalnie. Od stóp do głów. I doświadczyć możesz tego tylko jeśli pozostawisz stare sprawy za sobą. Bez porównań nowej osoby do tej z przeszłości, bo to nowa karta, którą dopiero zaczynacie pisać, nie ubrudźcie jej na starcie swoimi uprzedzeniami.

I to właśnie jest najlepszy lek - nowe zauroczenie. Do niektórych przychodzi szybko, dla innych potrafi się strasznie ślimaczyć, ale gdy już doświadczymy strzału Kupidyna, to przestaje się prawie wszystko liczyć. Prawie, bo podchodzimy do kolejnego ‘zakochania’ z dystansem, na spokojnie… A przynajmniej próbujemy. Zaraz znowu pojawia się mnóstwo endorfin, motylki w brzuchu i ten mimowolny uśmiech na samą myśl o tej osobie. Brzmi pięknie, ale nowe zauroczenie jest najrzadziej spotykanym lekiem po rozstaniu. I nie można go mylić z przelotnymi znajomościami.

Nie zakochamy się jednak tydzień po rozstaniu. Złamane serce będzie dawało się we znaki jeszcze jakiś czas. I po raz kolejny… nie ma wyraźnie wyznaczonego okresu na nową miłość, a szkoda, bo jakie życie byłoby o wiele łatwiejsze.

Co się działo dalej z bohaterem anegdotki ze wstępu? Swoje musiał odcierpień, ale pomogło mu to, dziś może określić się jako mężczyzna, nie chłopak. I ma się świetnie, jest teraz bardziej świadomy, w szczęśliwym związku, ze wspaniałą kobietą i liczy, że będzie już tylko lepiej. Skąd to wiem? Bo przeżyłem to ja, Major.


Tak więc dla wszystkich: nie załamujcie rąk, nie róbcie głupot. Gdzieś jest ktoś Wam pisany, być może nawet nie zdajecie sobie sprawy jak blisko. I wtedy będzie najlepiej na świecie. Amen!

6 komentarzy:

  1. A co z tymi, którzy są numerem dwa? każdy pisze zawsze o tych przegranych tych, którzy kiedyś byli numerem jeden, numerem który został zmieniony na numer dwa.
    Dlaczego nikt nie zwraca uwagi na numer dwa?
    tego, który psuje związki? nikt nie zastanawia się jak to jest być tym drugim. Ten zasrany moment wyboru, który z numeru dwa robi numer jeden czy tez z numeru dwa robi nikogo i Kobieta wybiera starą poczciwa jedynke.

    Romans nie zawsze musi być przelotny czasem może trwać zbyt długo.

    I co wtedy? kiedy ani jedno ani drugie nie chce odpowiedzieć sobie na to idiotyczne pytanie co dalej ?

    Nic.

    wtedy dochodzi do głuchej ciszy, przychodzi moment wyboru ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram. Kiedyś byłam w takiej sytuacji i nie wszystko wygląda to tak jak opisują w Internecie zdradzone żony. Nie umniejsza tu niczyjej winy Ale nie rozumiem też jednej rzeczy. Zdradzone żony wybaczaja mezom, kochanki to suki które znisCzyly małżeństwo, ale zaraz? Chyba facetów nie zmusza się do zdrady. Często gęsto to oni wykonują 1 krok.
      Ciężki temat i długo można o nim pisać

      Usuń
    2. Niechlubnie się przyznam, że mam w sobie coś, co przyciąga do mnie zajętych mężczyzn. Wiele razy znalazłam się w takiej sytuacji, towarzyszyły różne odczucia, ale zanim tego nie doświadczyłam, zawsze mówiłam "ale suka", odbiła komuś faceta. No, ale moje drogie Panie... Wasz facet ma mózg, a kobieta, czy na odwrót, jest sama i to tylko jego można winić. Bo on obiecywał, przyrzekał itd.

      Usuń
  2. Nie ma żadnych numerów 2 jeśli któraś osoba ze związku na to nie pozwoli. Jeśli ktoś daje się podrywać to już jest początek końca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od tego , że bardzo miło się czyta Twojego bloga , rzadko tu wpadam ale jak wpadnę to czytam hurtowo :) Dzięki za te myśli które w miarę porządkują głowę, chciałam napisać o tych numerach dwa . Tak mnie naszło ... Byłam kiedyś w dwu letnim związku , troszkę się pieprzyło między nami w pracy poznałam kolegę , którego traktowałam jako no dosłownie ideał nie wiem w sumie czemu skoro byłam w związku , może tylko dlatego , że się uśmiechał i był miły ? Może to mnie przekonało , że istnieją lepsi mężczyźni niż mój chłopak , tak się z nim rozstałam ja go z dnia na dzień zostawiłam , miesiąc walczyłam ze sobą czy to zrobić czy nie i się stało ... Ciężko mi było ale uznałam , ze nie chce się męczyć przy kimś kto już dla mnie nie jest tak ważny jak kiedyś . Postanowione i zrobione , wiedziałam , że on cierpiał przez to , że ciągle mnie naciskał , chcieliśmy zostać przyjaciółmi ale niestety przez jego męczenie uznałam , że musze urwać z nim kontakt tak sie stało , mineło 4 lata nie rozmawiałam z nim ani razu . Wracając do kolegi z pracy planowany wakacyjny romansik , bardziej jako przygoda , chciałam nagrzeszyć mimo , że nie zdarza mi sie to robić . Z tej przygody powstał związek prawie czteroletni , szczęśliwy i mam nadzieję , że z przyszłością , chciałam tym przekazać , że czasami trzeba stać się egoistą , pomyśleć o sobie niż tkwić w czymś po uszy bez przyszłości i tracić swój czas . Nie wiem co będzie dalej i nie chcę wiedzieć , ale wiem , że i ja i mój były ułożymy sobie życie po swojemy lecz bez siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochanie po zakochaniu?
    A jakże.
    Byłam w związku 3,5 roku. Zaczęliśmy szybko, szybko zaczęło się pieprzyć - z jego strony głównie kłamstwa, ale mimo 'zerwań' nadal w tym tkwiliśmy. Poszłam na studia. Akurat wtedy mój chłopak starał się bardzo, bo chwilę wcześniej zauważył, że poznałam kogoś, kto mnie wysłuchuje i komu się podobam. Można powiedzieć pokazywał, że w końcu mu coś zależy. Ale mnie trafił grom z jasnego nieba. Spodobał mi się chłopak ze studiów. Raz po alkoholu niestety coś próbowałam do tego innego. Tej sytuacji bardzo żałuję. Dotarło do mnie, że jeśli ktoś potrafi we mnie wywołać takie uczucia, to nie mogę być z moim chłopakiem. Chciałam zerwać, ale ten nie chciał dać mi spokoju, nazwaliśmy to przerwą. I w tym czasie przespałam się z tym chłopakiem ze studiów. Nie żałuję. Mój chłopak szybko się o tym dowiedział. Dzięki osobie trzeciej w końcu na dobre zerwaliśmy, choć potem próbował jeszcze coś ugrać. Byłam nieugięta. Miałam nadzieje, że sytuacja z kolegą się rozwinie. I rzeczywiście była między nami dziwna, ale krótka relacja, której skutki odczuwam po dziś dzień. Co z moim byłym chłopakiem? Szybko się pozbierał. Niecały miesiąc po rozstaniu znalazł sobie nową dziewczynę, którą bardzo kocha i jest z nią szczęśliwy. Zostanie ojcem. Wszystko to rozegrało się 3 lata temu. Miałam różnych facetów. Różne przygody. Niektórych żałuję, innych nie. Nie wiem nadal czy jestem gotowa na poważny związek. Tamto było za szybko, zbyt poważnie. Dopiero teraz odkrywam siebie, to, czego potrzebuję w życiu. Czasem kogoś brakuje, rozglądam się, ale bycie z kimś na siłę już nie jest tym, czego chcę. Jednak cieszę się, że wyszło jak wyszło ;)

    OdpowiedzUsuń