piątek, 29 lipca 2016

Dorosłość (?) kobiet

Ostatnio na facebooku wpadła mi w oko informacja z pasku bocznego: Damian XXX lubi zdjęcie użytkownika Katarzyna YYY. Niby to zwykłe powiadomienie jakich dziennie przewijają się setki, a jednak zwróciło moją uwagę. Dlaczego? Otóż Kasia prawie 10 lat temu był jedną z najładniejszych dziewczyn w liceum, nie widziałem jej jednak na żywo od tamtego czasu, gdzieś parę lat temu mignęło mi bodajże zdjęcie, które wskazywało, że jest z pewnym „piłkarzem” grającym 3 lidze.

Dziś ten piłkarz pracuje w hurtowni w Niemczech a Kasia… No właśnie! Co u tej licealnej Bogini!? Została modelką?! Prawniczką?! No chociaż panią sekretarką? Nie! Jak doniósł mi jej profil fb - Katarzyna, już nie Kasia, mieszka w Norwegii, ma dwójkę dzieci, wygląda jakby miała trzecie w drodze (chociaż w komentarzach pod zdjęciami gwarantuje, że nie będzie miała) a jej partnerem jest na pierwszy rzut oka ponad 10 lat starszy, łysiejący i z dobrym bojlerem Piotr. Chociaż po głębszej analizie jego profilu, dowiedziałem się, że nie jest od niej starszy ponad 10 lat, a 2.

Odkrycie obecnego życia Kasii Katarzyny było dla mnie wodą na młyn… zwłaszcza, że na jednym zdjęciu sprzed XX lat była z innymi miss liceum, wszystkie oznaczone i wystarczyło tylko wejść na ich profile, aby dowiedzieć się historii ich życia.

Wynik? Na pięć dziewczyn, za którymi szalała większość męskiej części szkoły – cztery mają już co najmniej jedno dziecko, dwie są po ślubie. I te wszystkie z dziećmi wyglądają nie na 9/10 a na 3/10, max 4/10. Jednak każdy widzi, że brakuje informacji o tej piątej, otóż już w liceum Ania wydawała się na najbardziej ogarniętą z ich towarzystwa. Dziś z jej profilu widzę, że skończyła Uniwersytet Medyczny i pracuje w szpitalu w Anglii. Wygląda wciąż bardzo korzystnie.

Czy jej się udało? Ciężko określić to jako sukces, zrobiła wykształcenie, ma pracę w zawodzie, co prawda nie w Polsce, ale ma! W dodatku jest w jakimś dłuższym związku, ma fajne mieszkanie (detektyw z galerii zdjęć level pro) i chyba jej się dobrze żyje.. więc można powiedzieć – że jej się udało.

Ale co się kryje wg mnie pod słowami ‘udało się’. Przecież dla tych czterech koleżanek Anii może te dzieci i życie na koszt partnera/męża (tak, z fejsa wnioskuję, że żadna z nich nie ma pracy) jest sukcesem? Jeśli tak – to serdecznie im współczuje. Teraz prawdopodobnie dziesiątki czytelniczek poczują się urażone, ale po prostu wg mnie życie na czyjś koszt i ograniczanie się tylko do bawienia dzieci (oby wszystkie były planowane, aż tak się nie zagłębiałem) jest po prostu mega słabe. Dlaczego? Bo to potrafi każdy!  I teraz słyszę to oburzenie huurrr duurrr co on pisze, jak to każdy! Ano każdy kto postawi na opiekę nad dzieckiem – uwaga, uwaga, szok i niedowierzanie – będzie dobrym rodzicem. I nie musi to być nawet kobieta, może być po prostu tata. Jak będzie trzeba to nakarmi, przewinie, wyjdzie na spacer, kupi ciuszek – tak, da się to wszystko zrobić będąc mężczyzną, więc być matką nie jest żadnym usprawiedliwieniem! Dla chcącego nic trudnego, więc tekst w stylu „jestem mamą na cały etat hehehe” - jest to po prostu najtańsza wymówka.

Idąc dalej w odszukiwaniu dziewczyn które kiedyś uznawane były za prześliczne trafiłem na profil kolejnej niegdyś osiedlowej piękności. Dwójka dzieci, pod zdjęciami masa komentarzy rodem z osiedla właścicieli BWM, przepychanki słowne i ustawianie się na rozmowy w cztery oczy. A do tego udostępnienia tego typu treści:

(takie obrazki robią ewidentnie kobiety z problemami, dla innych kobiet z problemami. Że niby je ktoś rozumie... i w sumie mają racje, bo kobiety z problemami pewnie się rozumieją)

Kiedyś mogła mieć każdego, a wybierała tylko kolejnych drani, którzy byli z nią, bo była fajną dupą. Ona chyba o tym wiedziała, ale nie myślała przyszłościowo. Dziś prawdopodobnie oddałaby królestwo za cichego informatyka który zarabiałby 10.000 miesięcznie… A ona mogłaby być dalej księżniczką, taką o 10 lat i 10 kilo starszą.

Jednym z największych błędów w życiu jest... zbyt szybkie zakładanie rodzin. Argumenty, że przecież moja mama, babcia, pra babcia w wieku 19 lat miała trójkę dzieci i męża, są po prostu żałosne. Nie można porównywać obecnych czasów do nawet końcówki XX wieku. Teraz światem rządzi pieniądz, miłość jest fajna, ale jeśli Twój partner zarabia grosze, a do tego ma pracę jako ochroniarz w galerii handlowej i brak jakiegokolwiek planu na przyszłość, to choćbyś go kochała najbardziej na świecie to czujesz, że to nie jest pewny grunt, że nie zapewni on Tobie i dzieciom godnego życia. I wtedy albo akceptujesz życie w niedoli albo dla dobra siebie zmieniasz partnera. Gorzej jeśli już masz z nim dzieci, więc zarazem gwarancję jego mniejszej lub większej obecność w życiu już na zawsze.

W tekście przeszedłem od pojedynczego zdjęcia na facebooku po wygarnianie młodym  matkom. I wiem, że żadna z nich nie przyzna się do tego, że dziecko popsuło jej życie, naiwnie wierząc w cud rodzicielstwa i że to jest w życiu najważniejsze… Ale nie musicie robić dobrej miny do złej gry, bo pozostaje nam tylko współczuć, a Was zrozumieją jedynie inni młodzi rodzice. #taka prawda

Co poszło inaczej w życiu Ani? Otóż, jako jedyna skończyła studia i postawiła na własną karierę oraz przyszłość. Tylko dwie z pięciu w ogóle spróbowały wyższej edukacji. Dlaczego uważam, że studia jej pomogły? Przede wszystkim wybrała dobry kierunek, dodatkowo chodząc regularnie na zajęcia przez 5 lat trzeba o siebie zadbać – pod każdym względem. Postawiła na siebie i niezależność. Czy jej się opłaciło? Patrząc z boku – tak, jak najbardziej. Ale co powiedzą jej koleżanki? No wiadomo… że to one wygrały życie, mają (?) kochających (??) facetów (???) i dzieci, więc argumentują swoją pozycję w społeczeństwie tekstem - rodzina jest dla mnie najważniejsza.

I na pewno 10 lat temu powiedziałaby to samo, kiedy latały za największymi kozakami w szkole. Na pewno.

16 komentarzy:

  1. Świetny tekst, choć ja do tego znam masę kobiet które mimo kariery ułożonego życia mają również dzieci, czasem jedno czasem dwoje. Brakuje w tekście kilku słów iż zamiast rodzic dzieci w wieku 20lat można zainwestować w siebie, a dziesięć lat później w dzieci :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba być przede wszystkim silna kobietą! I zdziałać można wszystko! Po 10 latach z licealna miłością jestem miesiąc po rozwodzie. Z śliczną córeczką. To co zyskalam i co daje gwarancję to kierunki studiów, które pokonczylam i dają mi dobra pracę i niezależność. Zawsze trzeba zadbać o coś dla siebie samej..mimo, ze bardzo się kogoś kocha..kochało.Pozdrawiam I.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mistrzostwo Swiata! Dzieci nie mam ale są w moim otoczeniu i ich matki również. Niestety szczęsciem to nie tryskają..

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy tekst :) Praktycznie wszystkie koleżanki w moim wieku mają mężów i dzieci. Codziennie udostępniają zdjęcia swoich pociech i ukazują jak wspaniałe jest życie matki i żony. Nie pracują, bo twierdzą, że nie mają kiedy, bo przecież dziećmi trzeba się opiekować. Większość z nich zachodzi w ciąże, zaraz po urodzeniu jednego dziecka... Moje życie wygląda inaczej, żyje w pojedynkę i jestem zdana na siebie.... Mam pasje, mieszkanie, pracę i cele, i nie zamierzam na nich poprzestać. Niby fajnie, ale jednak... One nie muszą się martwić jak utrzymać wszystko, za nie robią to mężowie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zgadzam się z tym tekstem. Mam 23 lata, 3,5 miesiąca temu urodziłam ślicznego syna, żyję z ojcem dziecka 4 lata, zamieszkaliśmy razem po urodzeniu malucha i za nic w świecie nie żałuję tego, że mój syn jest w moim życiu. Skończyłam studia jak mój syn miał 2 miesiące, więc na zajęcia chodziłam z brzuchem(dopiero licencjat) i wybieram się na kolejne, nie uważam, aby moje dziecko mi w czymś przeszkadzało (będę musiała się po prostu bardziej zmobilizować i to pogodzić), po macierzyńskim mam zamiar szukać pracy, bo szaleję w domu, brakuje mi kontaktu z ludźmi, choć bardzo się cieszę czasem spędzanym z dzieckiem. Chłopak pracuje, ale nie utrzymuje mnie. Czasami oczywiście pojawiają się myśli "co by było gdyby nie było syna"- myślę wtedy o tym co bym robiła dla siebie, jak bym spędzała czas itp., a za chwilę łapię się na tym, że to wszystko mogę robić przecież z dzieckiem. Często też marzę o spaniu, bo od porodu nie spałam pełnych 8h (karmię piersią), ale nawet jak mnie obudzi o 5 nad ranem i się uśmiechnie, odechciewa się spać i jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Osoba, która nie posiada dziecka, nie zrozumie (ja też nie rozumiałam). Poza tym dziecko ma oboje rodziców, ja osobiście nie pozwalam na to, żebym to ja wszystko robiła przy dziecku. Do czego dążę i jaka była moja główna myśl, bo zaczęłam pisać smęty... Nie uważam, żeby zakładanie "zbyt szybko" rodziny było przeszkodą w osiąganiu własnych celów. Wszystko zależy od determinacji danej osoby. P.S. Podpisuje się rękami i nogami pod tym, że kobieta nie jest niezastąpiona jeżeli chodzi o opiekę nad dzieckiem (chyba, że karmi piersią)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To za co ty żyjesz? Ktoś Ciebie utrzymywać musi? Jesz? Pijesz? Płacisz rachunki, paliwo itp.? Za co? Skoro chłopak Ciebie nie utrzymuje to kto? Chyba, że pieniądze z nieba Ci spadają.

      Usuń
    2. No przecież jest na macierzyńskim. Macierzyński jest płatny.

      Usuń
    3. Jak może być na macierzyńskim skoro ma zamiar szukać pracy.

      Usuń
  6. Smutny i niedojrzały tekst. Jedyną miarą udanego życia w moim mniemaniu jest poczucie wewnętrznego spelnienia i szczęścia. Dla każdego znaczy to co innego. Jedni są mega szczęśliwi kiedy realizują siebie poprzez rozwój zawodowy i są szczęśliwi, drudzy są szczęśliwi mając dzieci, a fakultety ich nie interesują, a jeszcze inni znajdują środek i tez sa szczęśliwi. Nie będzie szczęśliwy ten co ma dzieci na silę i ten z karierą na silę tez szczęśliwy nie będzie. Ile nas, tyle szczęść. Niech każdy ma swoje, a my tego nie oceniajmy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile ty człowieku masz lat???? 17, bo wydaje mi się, ze nie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę bredzisz, Major. Mam to wrażenie głównie dlatego, ze retoryka tego tekstu jest kiepska.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak widać w komentarzach - zdania podzielone. Część uważa tekst za dobry, część uważa mnie za nastolatka ;) Problem jednak w tym, że gdybym był nastolatkiem to wciąż bym się podkochiwał w licealnej miss. Opinia o tekście zależy więc od punktu siedzenia, wiadomo że jak ktoś ma dziecko to będzie hejtował i nie spodoba mu się to co napisałem a jak ktoś idzie w karierę to wyrazi aprobatę. Moje zdanie jednak znacie, i o to chodziło w tym tekście.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż tyle żalu zostało w Tobie z przeszłości, że teraz łechta Cię ich ciężka w Twoim mniemaniu sytuacja? Powiesz, że nie. Wierzę. Pogodziłeś się ze swoim życiem jak te młode matki. Żyj i daj żyć innym - po swojemu.
    Widzisz, gdybyś nie był pizdą w liceum, nie wygrałbyś życia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plis, to jest nic z żalu czy mojego życia w liceum :D Nie mam z tym najmniejszego problemu, to tylko moje zdanie

      Usuń
  11. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń