niedziela, 27 grudnia 2015

Pijana dziewczyna całuje nieswojego faceta

Ostatnio poruszyłem problem zdrady partnerki. Idziemy więc dalej w taką tematykę - co jeśli twoja najukochańsza kobieta pod słońcem odpierdala po alkoholu?

Nie w ten fajny i miły sposób, ale rozdaje namiętne buziaki na prawo i lewo jak tylko nie ma cię w okolicy.

Historia zna mnóstwo takich przypadków, więc i pewnie prawie każdy z was był świadkiem podobnych akcji - w dzień lovestory, wieczorem samotna zdzira w towarzystwie.

Temat delikatny i niechętnie poruszany. Dlaczego? Bo może wyjść więcej.

niedziela, 20 grudnia 2015

Kiedy kobieta zaczyna zdradzać?

Nie rozumiemy kobiet – to fakt z którym nie można dyskutować. Wszelkie próby zrozumienia ich logiki spełzają na niczym. Jednak to czasem my sami, faceci, swoimi czynami sprawiamy, że je tracimy. Mniej lub bardziej świadomie pchamy je w ręce innego.

Oczywiście, potem opowiadamy wszystkim, że była suką, że oszukiwała, że zdradziła, że tak naprawdę pewnie nigdy szczerze nie kochała itp. Czasami może i faktycznie to być po części prawdą, ale tylko ‘czasami’, bo w znacznej części to my sami jesteśmy sobie winni. Po prostu pchamy je do tego czynu nie zdając sobie sprawy w którym momencie zjebaliśmy.

sobota, 12 grudnia 2015

Dlaczego on się nie oświadcza?!

Niedawno będąc na piwie ze znajomymi, same męskie grono, zostaliśmy totalnie rozbawieni przez jednego z nas.

Wiadomo, w takim towarzystwie ubaw jest gwarantowany, ale takiej atrakcji podczas tego wieczoru nikt z obecnych nie spodziewał się. Otóż ów gagatek nagle wyskoczył z wiadomością, że jego dziewczyna zaproponowała mu nową pracę. Przyjęliśmy to jednym uchem, wypuszczając drugim, ponieważ gość ma dobra pracę i pewnie nigdy jej już nie zmieni – podpisany niemalże cyrograf. Wtedy nagle wyjął telefon i pokazał nam wiadomość od swojej lubej… Ogłoszenie ze znanego portalu z ogłoszeniami o zaproszeniu do wzięcia udziału w programie TV, gdzie temat będzie… UWAGA… „Jestem już związku od 4 lat, a mój facet nie chce się oświadczyć”.

Tak, dobrze przeczytaliście.

Czy to już jest akt desperacji?

Wcześniej chłopak dostawał linki z przykładowymi pierścionkami zaręczynowymi, nie muszę dodawać chyba że od swojej dziewczyny?

A wyobraźcie sobie też ten zawód, jak całkiem niedawno wybrali się we dwoje do Hiszpanii na wakacje, a on wcześniej zasiał ziarno nadziei na oświadczyny! Oczywiście, pierścionka nie dał, jeszcze. Skurwiel.

Wydarzenie to zainspirowało mnie do napisania notki nt. niechęci mężczyzn do oświadczyn. Chociaż, czy można to nazwać niechęciami? Czasami to po prostu zdrowy rozsądek.

Kobiety uwielbiają dramatyzować i wyolbrzymiać, wiadomo nie od dziś. Dopowiadają sobie czasem ekstra historie i obrażają się za własne dopowiedzenia. Ale to wszystko jest pikuś przy tej niezrozumiałej dla nas, mężczyzn, chęci do zaręczyny.

Gdy taka niewiasta co raz słyszy od znajomych rówieśniczek o ich oświadczynach, ślubie albo nawet i dziecku to podobno odczuwa jakąś presję otoczenia i nagłą potrzebę stabilizacji. Bo pomimo, że dobrze dogadują się ze swoim partnerem to te wieści od koleżanek biorą górę.

… I wtedy pojawiają się najbardziej chore domysły:
Tyle lat razem a on się wciąż nie oświadczył -> pewnie już nie kocha -> pewnie mu na mnie nie zależy itd. Takie snucie i nakręcanie samej siebie. Teorie spiskowe mogą być bardzo owocne, bo kto wie czy nie wyjdzie czasem na jaw wg kobiety, że tak naprawdę jej facet jest jakimś szpiegiem albo terrorystą. Chora głowa.

Wtedy też często dochodzi do nieprzyjemniej sytuacji, która nigdy (!) nie powinna się zdarzyć, pada ultimatum: Oświadczyny albo koniec!

Dlaczego nigdy nie powinno się w ten sposób stawiać faceta pod ścianą? Otóż, nawet ten najbardziej zakochany na świecie może się zbuntować przeciw szantażowi i wymuszeniu. Oświadczyny powinny być radosnym wydarzeniem, zapamiętanym do końca życia. A przede wszystkim „niespodziewanym” i romantycznym dla Was dwojga. (O pomysłach na oświadczyny pisałem tutaj > KLIK!

Gdy zbyt często drogie Panie powtarzacie o tym pierścionku, do tego dalej snując teorie typu może on mnie po prostu nie kocha i mu na mnie nie zależy – pomyślcie, że wkręcając nam takie rozkminy dajecie poważną dawkę przemyśleń. Bo może faktycznie, macie racje i facet dojdzie do wniosku, że wcale mu tak bardzo nie zależy.

Mężczyzna lubi decydować, sam powinien wybrać gdzie i kiedy się oświadczy. Przede wszystkim musi być do tego gotowy i to nie przez sugestie partnerki czy rodziny. Bo tylko gdy poczuje, że to był jego pomysł, to to wejście w nowy rozdział życia będzie dla niego przyjemnością. I późniejszą (prawie) gwarancją dobrego małżeństwa!

A dlaczego w ogóle się "wahamy" i odwlekamy zaręczyny? 5-letni związek to szmat czasu, a gdy do tego dochodzi np. mieszanie razem prze 3 lata… to już prawie jak małżeństwo. Jednak mamy różne podejścia do małżeństwa. Każda kobieta od dziecka ma wyobrażenie swojego idealnego ślubu. Dlatego jak już jest z kimś dłuższy czas to ma ochotę zrealizować to swoje marzenie. Nie kieruje się rozsądkiem ale emocjami… jak zawsze.

Idąc dalej, różnimy się tym, że mężczyźni przede wszystkim nie odczuwają aż takiej presji otoczenia – jeśli takowa się pojawia to zostaje zazwyczaj obrócona w żart, i nie wzięta do siebie. W przeciwieństwie do kobiet. A także u faceta nie ma presji.. biologicznej. Koncentrujemy się na chwili obecnej a nasze plany to zabezpieczenie przyszłości a nie… pierścionek, ślub, piękna kiecka, małżeństwo, dzieci.  Dopiero gdy facet ma poczucie stabilności finansowej i świadomość, że może sobie pozwolić na taką rozrywkę, jaką jest ślub – oświadczy się. Bo kto normalny zaczyna małżeństwo od kredytu na kilkanaście tysięcy?!

I nam nie chodzi o brak uczucia. Wręcz przeciwnie. To właśnie troska o wspólną przyszłość hamuje nas przed oświadczynami. Prędzej czy później i tak prawie każdy mężczyzna oświadczy się swojej wybrance.

Dlaczego prawie każdy? Bo są ananaski, które od początku mówią „nigdy się nie ożenię”. A kobiety naiwnie myślą, że uda się go zmienić. Niestety, nie mówią oni tych słów bez powodu i mało który później zmienia zdanie.

Podrążę dalej różnicę poglądów, kobieta myśli: „spotykamy się aż rok”, mężczyzna: „spotykamy się dopiero od roku”. Jakże wymowne podejście i prawdziwe zarazem. Dużo tłumaczyć tutaj nie trzeba.

Ostatnio często zdarzają się też sytuacje gdy po zakończeniu kilkuletniego związku jedna osoba nagle po roku już jest po ślubie/ma dziecko. Chyba nie muszę mówić która to osoba ze związku tak postępuje? Niezwykle wymowne podejście. A jakie głupie…Po co sobie na siłę marnować całe (!) życie?

Na koniec pora na moją poradę dla kobiet, wyjścia z sytuacji gdy nasz ukochany zwleka z oświadczynami. Rozmowa. Tyle i aż tyle. Złoty środek każdego związku – rozmawiać o naszych problemach i trudnościach. Jeśli coś nie pasuje to nie należy od razu snuć intryg i dopowiadać sobie niestworzonych historii. Konfrontacja słowa i wyłożenie swoich bolączek to najlepszy lek. Czasem wystarczy usłyszeć te dwa magiczne słowa aby nie tylko dzień, a całe życie stało się lepsze.

niedziela, 6 grudnia 2015

Lista życzeń kobiet

Czyli czego oczekują i co sprawdzają kobiety zanim na dobre zatracą się w mężczyźnie. Lista nie jest na pewno kompletna, bo przecież te szalone i zwariowane krejzolki oczekują czego innego niż damy.

Jak zwykle wg moich obserwacji porwałem się wychwycenie takowych cech u mężczyzn, które najbardziej wpływają na ‘fall in love’.

Czytelniku! Jeśli zastanawiałeś się, na co kobiety zwracają uwagę, to ta notka jest dla ciebie.

Czytelniczko! Jeśli zastanawiałaś się, na co powinnaś zwracać uwagę, to ta notka jest dla ciebie.

Kimkolwiek jesteś i jakkolwiek tu trafiłeś – skoro już czytasz, to życzę ci miłej lektury.

Zacznę od podstawy, pierwsze wrażenie. Możesz narzekać, że tylko mama i babcia podczas świąt uważają cię za najprzystojniejszego kawalera w rodzinie… ale ubierając  na co dzień koszulkę w kratę a do tego najtańsze dresy za wiele nie zdziałasz. Nigdy nie wiadomo gdzie trafisz na miłość swojego życia. Dlatego zadbanie o siebie, zawsze i wszędzie to podstawa dobrej prezencji. A przy okazji lepszego samopoczucia. I naprawdę, nie dotyczy to tylko kobiet. Odśwież swoją garderobę a sam poczujesz nową moc w sobie. To działa. Tylko nie kupuj nowej koszuli w kratę.

Bądź stanowczy w swoim zachowaniu. Kobiety uwielbiają facetów z własnym zdaniem i upierających się przy swoim. A gdy do tego dodamy wielkie ego i pewność siebie. Zwariują na twoim punkcie. O ile nie nosisz koszul w kratę do dresów.

Bądź czarujący. Potrafisz się ubrać, czujesz się pewniejszy siebie a przy tym zachowujesz się jak ostatni frajer? Za wiele nie ugrasz. Musisz samym językiem ciała wyrażać jak jesteś miły, otwarty i przyjazny. Dziewczyny to odczytują. Nie mam pojęcia jak, ale ich mózgi jakoś to wychwytują, więc świetne maniery i rozsiewanie czaru wokół siebie to kolejny niezwykle ważny punkt na ich liście życzeń.

Poczucie humoru. Dla niektórych jest to ważniejsze niż cokolwiek. Kiedyś spotkałem parę, ona dobre 8/10 on 3/10 i moje pierwsze wrażenie, jak każdego innego - WTF? Ale wystarczyło kilka minut w ich towarzystwie i zrozumiałem. Rozumieli się kapitalnie. Oboje mieli niesamowity sarkazm i mimo, że ona równie dobrze mogłaby mieć kogoś przystojniejszego, lepiej się prezentujacego, mającego wszystkie zęby a przy tym bez łysiny w wieku 25 lat, to jest z nim, bo po prostu pykło i dogadywali się rewelacyjnie.

Dlatego też następnym punktem nie będzie – nie bądź brzydki. Bo to po prostu byłoby nie fair.

Nie bądź popychadłem. Wiecznie pod pantoflem, ulegający i zgadzający się na wszystko. Najgorszy typ mężczyzny jaki można spotkać. Gość na krótką metę, niewymagający od innych a dający z siebie wszystko. O ile na początku jest to "super słodkie i owwwww", o tyle później taka księżniczka jednak chce czasem usłyszeć ‘nie’, dostać klapsa w dupę i być tą zdominowaną.

Szacunek. Kobiety lubią być respektowane przez swojego mężczyznę, ale również lubią czuć, że ich wybranek jest respektowany przez swoje otoczenie. Wiąże się to z punktami o pewności siebie i popychadle, bo te dwa braki sprawiają, że facet nie ma szacunku i jest po prostu... bo jest. Nikt się z nim nie liczy.

Spraw by czuła się sobą przy tobie. Bądź mężczyzną który od pierwszej chwili nawiązania konwersacji potrafi sprawić, że cała ta nerwowość ulatuje a twoja rozmówczyni czuje się lekko. Kobiety lubią jak od razu czują tę łatwość rozmowy. Nawiązuje to również do bycia czarującym.

Dobra praca. Im dłuższa nazwa stanowiska pracy tym lepiej. Kobiety bywają płytkie, wiadomo. Dlatego mogą ściemniać, że pieniądze to nie wszystko, jednak chcą mieć to poczucie że jak coś to mogą liczyć na wsparcie $$$ z twojej kieszeni. My wolimy seksowne kobiety zamiast zakonnic, tak one wolą bogatych mężczyzn zamiast żebraków. Należy pamiętać też, że pieniądze to tylko przewaga,  a to nie jest wystarczające… No chyba, że dodamy świetne ciałko. Kolejny punkt z listy, który jest ‘płytki’. Dziewczyny lubią dobrze zbudowanych facetów lub przynajmniej takich, którzy nie wyhodowali bojlera.  Chociaż po głębszym poznaniu się, zarówno wygląd fizyczna jak i pieniądze odchodzą do lamusa. Na  liście życzeń kobiet je zostawiam, bo po prostu muszą tu być.

Zachowanie. Wcześniej już wspomniałem o dobrym zachowaniu i szacunku do kobiet. Jednak jeszcze raz wyraźnie podkreślę ten punkt na liście życzeń… Chociaż to nie tylko marzenie kobiet, ale rada na całe życie – traktuj wszystkich tak jakbyś chciał żeby ciebie traktowali.

Dodatkowo kobiety instynktownie odbierają takich mężczyzn jako przyszłych dobrych ojców i jarają się tym.

Bądź dobrym rozmówcą. Ok, już podchodzisz do kobiet z szacunkiem, sprawiasz że rozmowa od razu jest lekka a do tego jesteś czarujący, no i zarabiasz grube hajsy wyciskając 130 kg. No po prostu ideał. Jednak wszystko pryska, gdy trzeba dłuższą chwilę porozmawiać. O ile pierwsze wrażenie może być z serii tych miłości od pierwszego wejrzenia, o tyle im dalej w las tym więcej drzew. 

Podtrzymanie rozmowy i umiejętne jej prowadzenie w dzisiejszych czasach, kiedy wszystko skracamy, jest na wagę złota.

Kompatybilność osobowości. Tak, czytelniku teraz myślisz WTF?! Ale dziewczyny dobrze wiedzą z czym to się je. Możesz być super, spełniać wszystkie wyżej opisane punkty a przy okazji jeszcze dodatkowe z jej listy widzimisię a mimo wszystko zostaniesz odrzucony. Dlaczego? Po prostu, ona czuje, że to nie jest to… Też nie wiem jak. Ale tak bywa. I kobiety serio tak mówią - to nie to.

Czy stworzenie tej listy oznacza, że musisz być teraz… czarujący, dobrze ubrany, z fajną pracą, do tego z super poczuciem humoru, szacunkiem wśród znajomych, świetną umiejętnością prowadzenia rozmowy a do tego być stanowczym i mieć kompatybilną osobowość? Nie. To tylko moja lista obserwacji. Przede wszystkim bądź sobą, staraj się dawać jak najwięcej od siebie zamiast tylko brać i wymagać. Słuchaj jej, a dowiesz się co lubi a czym gardzi. Nie musisz być ideałem dla wszystkich, wystarczy, że będziesz dla niej.


poniedziałek, 30 listopada 2015

Kiedy jestem w związku?

Ludzi mnie pytają „Hej Major, czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?”. Opowiadam im, że nikt nie ma pojęcia jak się czujesz i co czujesz, ani tym bardziej domyślać się intencji tej drugiej osoby.

Żeby to dobrze zrozumieć, od czegoś trzeba zacząć. Zaczyna się niemalże zawsze jednakowo, To pierwsze spotkanie – tzw. rozpoznawcze, zapoznanie się z ‘tym’ co się odjebało parę dni temu w klubie albo kim jest ten namolny podrywacz z internetu.

Należy też pamiętać czego unikać na pierwszym spotkaniu, pomocny tekst można przeczytać tutaj: http://projektmajor.blogspot.com/2015/09/nie-na-pierwszym-spotkaniu.html

Gdy pierwsze wrażenie jest ok, rozmowa się klei, a druga osoba po prostu przypadła nam do gustu – umawiamy się na kolejne spotkanie. Co prawda niektórzy już tutaj snują plany na przyszłość, imiona dzieci, opcja pies czy kot itp. Ale spokojnie, jeszcze chleba z tej mąki nie da się zjeść.

Potrzeba go dobrze upiec.

Kolejne spotkania, znowu miło spędzone chwile, ingerencja w strefy intymne, pierwsze pocałunki, pierwszy seks. Wszystko takie nowe i fajne. Ok… Tylko przychodzi ten moment, idziecie razem przez miasto wpadacie na znajomych i.. jak przedstawiacie im drugą osobę? Moja koleżanka/kolega? Po imieniu?  No właśnie, jak wyczuć, że to już jest związek a nie luźne ‘spotykanie się’.

Bo niektóre dziewczyny są jak motorynki – fajnie się przejechać…  tylko wstyd pokazać przed kolegami.

Odpowiedzieć można by NIBY dość łatwo – po prostu porozmawiać o tym. Jednak to nie jest takie hop siup, jak mogłoby się wydawać. I dla dziewczyny prośba o taką rozmowę to zawsze ostateczność.

Jak rozpoznać w sobie, że to już nie jest tylko koleżeńska relacja z małymi bonusami?

- Przede wszystkim uczucia wezmą górę. Na myśl o spotkaniu czujesz pozytywny dreszczyk. A widząc go/ją nie możesz opanować tego pojawiającego się mimowolnego uśmiechu spod nosa. Motylki w brzuchu to pikuś.

To podekscytowanie przed spotkaniem przypomina emocje jak za dzieciaka wyczekiwało się na Mikołajki.

- Nie interesują cię już inne osoby. Jesteś oddany, czujesz to przywiązanie i odpowiedzialność, nie sprawia ci to wszystko problemu, wręcz przyjemność.

A relacja między wami? Stawiacie wobec siebie na szczerość, żaden zdrowy związek nie może być budowany na kłamstwie. Kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później wyjdzie. Zawsze.

- Czujesz, że wszelkie dramaty i intrygi w waszej znajomości są zbędne.

- Uwielbiasz obecny moment z nią/nim, ale patrzysz w przyszłość. Jeśli wybiegasz myślami  a on/ona jest w tym planach za parę dni/tygodni/miesięcy/a nawet lat… to już jest grubo. Dobry znak.

- Dbacie o sobie nawzajem. Jego biznesy są jej, a jej zmartwienia jego. I na odwrót. I nie chodzi tu tylko o wydawane przez nią pieniądze z jego biznesu.

- Osiągacie bezproblemowo kompromis. Złote słowo w każdym związku.

- Jest pierwszą osobą, której chcesz przekazać zarówno najważniejszą dla ciebie wiadomość, jak i najdziwniejszą głupotę. Bo wiesz, że ta pierwszą zrozumie a druga rozbawi.

No i celebrujesz z tą osobą swoje złote momenty.

- Pomimo tego, że możesz z swoją sympatią spędzać każdą chwilę to jednak masz swoją własną przestrzeń, ten czas dla siebie. Pamiętajcie, jest to bardzo ważne w każdej dobrej relacji.

- Potrafisz nawet ustawić sobie swój dzień pod drugą osobę. Znasz jej rozkład i próbujesz się dostosować tak żebyście mogli razem spędzić czas.

- Odczuwasz wsparcie, na każdym kroku i przy podjętych decyzjach, choćby tych niechcianych. Bardzo potrzebne.

- Decydujecie razem, bierzecie pod uwagę zdanie, opinię i sytuacje tej drugiej osoby. Chociaż wcale nie musicie o tym głośno mówić. Ważne, że wiecie o tym i dajecie to odczuć.

- Ufacie sobie. Gdy on mówi, że idzie na miasto z kolega – nie robisz scen, wiesz że idzie odreagować i spędzić czas z nimi. Gdy ona mówi, że idzie w długą z koleżankami… Niepokój się, suki są szalone! Czekaj co najmniej na sms powrotny, jak jej zależy to nie skończy napierdolona pod wejściem tylko wróci grzecznie do domu i poinformuje o tym. Musisz to łyknąć.

- Rozwijacie się przy sobie. Stajesz się lepsza osobą przy nim, ona przy tobie.

Podsumowując – po tych wszystkich powyższych sytuacjach trzeba być ślepym i pozbawionym uczuć, żeby nie czuć, że jest się razem. Ale jeśli jeszcze mało, to na pewno towarzyszą wam tajemnice, znane tylko waszej dwójce.

Czujesz, że niekoniecznie musicie się uzupełniać ani być swoim przeciwieństwem, po prostu akceptujecie siebie nawzajem i tworzycie dobrą drużynę.

- Nie mogłoby też zabraknąć porada na czasie- zmiana statusu na FB.

Początkiem możliwej przygody swojego życia jest poznawanie drugiej osoby. Spędzanie wspólnie czasu i tworzenie razem przeżyć. To poznanie wymaga czasu. Najlepszą wg mnie opcją są po prostu spotkania. Te niewinne pierwsze spojrzenia, małe gesty, czułe słówka i uśmiechy! Jak wspomniałem we wstępie, wszystko jest takie nowe i piękne. Jesteśmy zajarani sobą, ta sytuacja wydaje się jak z jakiejś komedii romantycznej, zaczynasz myśleć, że to nie są żart. Wszystkie emocje podsycają się każdym kolejnym spotkaniem, fascynacja drugą osobą rodzi się w głowie. Gdy akceptujemy to zauroczenie to pojawiają się prawdziwe uczucia, tak powstaje związek.


Ah, no i gdy dziecko woła „tato ożeń się wreszcie” to jest wielce prawdopodobne, że jesteś w związku.

środa, 18 listopada 2015

50 tanich tekstów na podryw!

Możliwości na zdobycie serca kobiety jest mnóstwo, od rzucania zalotnych spojrzeń po przeromantyczne weekendowe wypady w przeeeromantyczne miejscówki jak Paryż.

Dziś jednak skupię się na najprostszych, a raczej najkrótszych tekścikach na podryw. Są tanie, w większości oklepane, ale o dziwo… bywają skuteczne. Kobiety lubią zabawnych mężczyzn, a gdy do tego dojdzie odrobina kreatywności i odpowiednie nastawienie i właściwe miejsce zastosowania tekstu – dostajemy zielone światło i flirt się zaczyna.

A gdy rzucamy tekścikami jak z rękawa? Ubaw dla niej gwarantowany, lody przełamane. Bajerkę czas zacząć.

Oto lista zebranych przeze mnie „tanich tekstów na podryw”, tzw. otwieraczy:

1.Czy ja cię znam? Ponieważ wyglądasz jak moja przyszła dziewczyna!
2.Pocałujesz mnie? … Czy mam skłamać w moim pamiętniku?
3.Poza tym, że jesteś cholernie seksowana, co jeszcze masz?
4.<zakradając się obok niej> I oto jestem! Jakie są Twoje pozostałe dwa życzenia?
5. Coś jest nie tak z moim telefonem, możesz mi pomóc? – Co się dzieje? – Nie ma w nim twojego numeru.
6.<spytaj o godzinę>  - 21:30. Ok, czyli dzisiaj mamy 10 listopada godzina 21:30, dziękuję! Chciałem zapamiętać dokładnie datę kiedy poznałem kobietę moich marzeń.
7. Co sądzisz o rodzynkach? A co powiesz na randkę?
8. Czy jesteś magikiem? Bo gdy patrzę na ciebie, wszystko inne znika!
9. Wiesz z jakiego materiału jestem stworzony? Z materiału na chłopaka.
10.  Mówią, że Disneyland jest najszczęśliwszym miejscem na ziemi. Eh, widać że nikt z nich nigdy nie stał obok ciebie.

Parę klasyków:

11. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? Czy mam przejść jeszcze raz?
12. Cześć mam na imię Adam, zapamiętaj to imię, bo będziesz je krzyczeć...
13. Bolało? – Co?! – Jak spadłaś z nieba, aniele!
14. Gdyby wystawała ci metka to na pewno byłoby na niej napisane „made in heaven”
15. Masz chłopaka? To już najwyższy czas, byś poczuła, jak to jest mieć prawdziwego mężczyznę.
16. Twój tata był chyba złodziejem. Bo ukradł wszystkie gwiazdy i umieścił je w Twoich oczach.
17. Zobaczyłem z tyłu i pomyślałem, że się zapoznam.
18. Nie bolą cię jeszcze nogi? - ???? – Bo cały dzień chodziłaś mi po głowie.
19. Mój magiczny zegarek mówi, że nie masz na sobie majtek. - To chyba pomyłka… - No tak, spieszy się o 2 godziny.
20. Wpadłaś mi w oko maleńka, nie spierdol tego.


21. Założyłem się z kolegami o to, że zagadam do najładniejszej dziewczyny w barze. Może napijesz się ze mną na ich koszt?
22. Wybacz, ale wisisz mi drinka. – Dlaczego? – Bo gdy spojrzałem na ciebie upuściłem swojego…
23. Cześć, chyba się zgubiłem, pomożesz mi trafić? – Gdzie? – Do twojego serca!
24. Oh, nie patrzę na twoje cycki. Patrzę na twoje serce!
25. Jesteś kobietą w której się mogę zakochać, ale za 10 lat będę kochał inna. A będzie ona mówiła na ciebie ‘mamo’.
26. Czy mogę ci zrobić fotkę, żebym mógł pokazać kolegom że anioły istnieją!
27. Nie krzyw się! Nigdy nie wiesz kto się zakocha w twoim uśmiechu.
28. Czy mogę podążać za tobą do domu? Ponieważ moi rodzice zawsze mówili żebym podążał za swoimi marzeniami!
29. Jeśli miałbym gwiazdę za każdym razem kiedy sprawiasz że się uśmiecham… miałbym w ręce cała galaktykę.
30. Jejku, jeśli bycie zbyt seksowną byłoby przestępstwem – byłabyś winna!

31. Chciałem spytać czy masz może dodatkowe serce – ponieważ moje zostało właśnie skradzione.
32. Wiesz, jeśli byłbym kotem, chciałabym spędzić wszystkie 9 żyć z tobą.
33. <pokazując gwiazdy na niebie> Widzisz te gwiazdy? Przy tobie to chuj!
34. Nie ma w słowniku takiego słowa aby opisać jak niesamowita jesteś!
35. Ja bez ciebie to tak jakby nerd bez okularów, but bez sznurówki i zdania bez spacji.
36. Wiesz czym się zajmuję w życiu? Jestem złodziejem. I zaraz skradnę ci serce.
37. Czy możesz dotkać mnie w ramię? Będę mógł powiedzieć znajomym, że zostałem dotknięty przez anioła!
38. Tylko jedną rzecz w tobie chciałbym zmienić – twoje nazwisko.
39. Nie jestem dawcą narządów, ale z przyjemnością dałbym ci swoje serce.aa



40. Jeśli dostawałbym złotówkę za każdą myśl o tobie, miałbym cały czas jedną złotówkę, ponieważ nigdy nie opuszczasz moich myśli.
41. Coś jest nie tak z moimi oczami, nie mogę oderwać od ciebie wzroku.
42. To słońce wyszło zza chmur, czy to twój uśmiech?
43. Ktoś mi powiedział, że uśmiech to pół pocałunku. Uśmiechnij się do mnie dwa razy!
44. Normalnie nie podrywam kobiet, ale tym razem nie mogłem oprzeć się twojej urodzie…
45. Wyjaśnisz mi dlaczego zaciągam się tobą, choć wcale nie palę?
46. Dobra… to o której musisz wrócić do nieba?
47. Popełnijmy przestępstwo idealne: ja ukradnę twoje serce, a ty moje.
48. Mój doktor mówił, że nie grozi mi arytmia serca, ale to jak moje serce bije przy tobie pozwala mi wątpić w jego teorię.
49. To tutaj jesteś! Szukałem cię wszędzie! Kobieto moich marzeń.
50. Niech ktoś zadzwoni do Boga, bo w niebie brakuje anioła!

Taki tani tekst użyty w odpowiednim miejscu i momencie zrobi robotę, o ile dziewczyna ma dystans. Jednak czasami po prostu lepiej powiedzieć ‘pięknie wyglądasz’ niż rzucać sucharem… Chociaż jeśli wywołasz uśmiech a nie zażenowanie to odniesiesz małe zwycięstwo i dalsza konwersacja powinna być już luźniejsza.

Jednak mimo wszystko, lepszym tekstem jest po prostu…”Cześć, Major jestem”

czwartek, 12 listopada 2015

10 rzeczy do zaakceptowania w kobietach


Po świecie krąży pewna legenda, nigdy nie potwierdzona ani tym bardziej nikt jej nie widział na oczy. Wg tej legendy jest na świecie mężczyzna, który w 100% rozumie kobiety!

Wątpię żeby to było możliwe. Dlaczego? Pomimo, że dużo nas łączy, możemy być czasem nawet do siebie podobni to jednak żadna z was nie jest taka „jak inne”… I wy w to naprawdę wierzycie:„jestem szalona, zwariowana krejzolka. Czasami spokojna, jednak cały czas nieobliczalna jak liczba Pi!

Drobny przykład z życia wzięty, mówisz znajomej że XX ostatnio zrobiła facetowi aferę bo za głośno mrugał, na co znajoma się śmieje z tego. Dwa dni później sama robi awanturę swojemu mężczyźnie bo za głośno oddycha.

UWAGA! Nie jesteście oryginalne. Każda z was myśli „nieszablonowo” (czyt. bez logiki), kierujecie się sympatią i emocjami zamiast rozsądkiem i zdrowym podejściem. Powielacie te same głupie schematy, nie wyciągacie wniosków a wasze analizy są z dupy i do dupy.
(logika kobiet <3)

Przez lata obserwacji zauważyłem kilka rzeczy, które trzeba po prostu… zaakceptować u kobiet. Po co? Żeby chociaż trochę funkcjonować z nimi w społeczeństwie.

1.Emocje. Jak napisałem we wstępie, kobiety totalnie inaczej podchodzą do swoich odczuć. Facet, jeśli jest zły to wychodzi pobiegać albo na siłownie. Może też zacząć bójkę w barze. Daje po prostu upust swojemu gniewu. Dlaczego? Dorastamy z przeświadczeniem, że słabość jest dla ciot, więc po prostu nie możemy od tak sobie opuścić gardy i pęknąć emocjonalnie. Wyrzucamy to z siebie i uwierzcie, że czasem takie wieczorne wyjście da więcej niż tydzień płaczu i fochów. Z resztą, jakie "uwierzcie", to jest pewniak.

Kobiety? One o swoich emocja muszą rozmawiać. Dzielić się problemami z przyjaciółmi i opowiadać rodzinie. Zdarza się, że również może nawet zwierzać się z najbardziej prywatnych problemów  totalnie obcej osobie – nie macie z tym najmniejszego problemu, wystarczy że ktoś nadstawi ramię, przyjmie tony łez i wysłucha (inna sprawa, że może się to skończyć przygodą na jedną noc, zdradą, awanturą, końcem związku itd.). Najlepsze jest w tym to, że kobiety poszukują poklasku, jeśli komuś się zwierzają to w konkretnym celu – ma wysłuchać, wesprzeć i przytaknąć jej racjom. Jeśli ktoś próbuje je umoralniać albo ma inne zdanie na dany pogląd… już więcej pocieszaczem nie zostanie. Ma być po jej myśli i basta.

2. Łazienka. O ile powyższy punkt jest poważnym i prawdopodobnie najważniejszym tak ten to luźne odejście. Każdy to zna. Kobiety chodzą „przypudrować nosek” w parach. Bo o ile dla nas, mężczyzn, wyjście do wc to niemalże zawsze wyjście solo… spytanie kolegi o wspólne wyjście może zostać z boku dziwnie odebrane. Przedstawicielki płci pięknej wprost przeciwnie, uwielbiają chodzić w parach/grupach/stadach/cała imprezą na raz. Dlaczego? Wg mnie, przede wszystkim dlatego żeby zsynchronizować swoje przerwy tak aby nie ominąć żadnej rozmowy. A także po to żeby poradzić się czy wszystko jest okej z ich ubiorem i makijażem, no i poplotkować. Chyba tyle, bo po co innego jeszcze miałby chodzić…?

3.Romedie romantyczne. Dziewczyny je uwielbiają! Dlaczego? Bo są te “ładne” emocje, dobre zakończenie, no i piękna historia miłosna. Łykają to wszystko jak pelikany. A jeśli zgodzą się z tobą na wyjście na najnowszego Bonda? To już wiesz, że kolejne dwa filmy to będzie poradnik o pięknej miłości albo silnej kobiecie dominującej w filmie. One się z tym utożsamiają. Naprawdę.

4.Plotki. W punkcie pierwszym napisałem o emocjach, tutaj się to podczepia. Jeśli wasza znajomość dopiero się zaczynam pierwsze spotkania, randki, ona na bieżąco informuje o tych wydarzeniach swoim przyjaciółkom – dlaczego? Kobiety uwielbiają przeżywać takie rzeczy wspólnie.

Lubią czuć to wsparcie znajomych, do tego korzystają ze swoich doświadczeń w podobnych przypadkach. Dał ci bukiet? O, mi na drugim spotkaniu dał tylko jednego kwiatka, twój to chyba liczy na coś poważnego! – wg mnie to tak wygląda. Podczas gdy faceci zatrzymują dla siebie kolejne randki i nie chwalą się dookoła wszystkim że się całowali – kobiety robią wprost przeciwnie. To jest prawdopodobnie też część tego co robią podczas wspólnych długich pobytów w łazience.

(Relacja kobiet i mężczyzn z tej samej randki)

5.Przytulanie. Kobiety to uwieeelbiaają. Koniec punktu piątego.

6.Oh, słodziak. Poza przytulaniem dziewczyny ubóstwiają wręcz ‘słodkie rzeczy’ – I nie mam tu na myśli słodyczy. Chociaż je też lubią, nieoficjalnie.  Dla mężczyzna to jest niezrozumiałe, ale kobiety mają w głowie taki mały fragment mózgu odpowiadający za ‘to mi się podoba-muszę to mieć-jezu jakie to jest piękne-chce to-już’. I z tym nie można dyskutować, może to dotyczyć zarówno nowej pary butów, torebki, domu, szczeniaka, szklanki, telefonu, samochodu, pomadki, bielizny – po prostu, wszystkiego. Noł limit. I nawet nie można tego podejścia próbować rozumieć, jak z resztą żadnego z tych wszystkich punktów (no poza przytulaniem, to dość oczywiste), bo pary butów mogą wyglądać identycznie, ale to jedna z nich jest z tej serii ‘to mi się podoba-muszę to mieć-jezu jakie to jest piękne- chce to-już’ a ta druga obok będzie już „bleeeee”.

7.Zobowiązanie. Kobiety nie lubią być wykorzystywane ze względu na swój wygląd czy chwilową fascynację. Potrzebują emocjonalnej stabilizacji, zapewnienia że nie są tylko przygodą na jedną noc. Dlatego często się zdarza, że nim do czegokolwiek dojdzie (poza buziakami, kiss’ki są przecież niewinne) potrzebują zapewnień mężczyzny, że są jedyne, wspaniałe, że liczy się tylko ona, dzięki czemu czuje się dowartościowana, bezpieczna i może swobodnie ściągnąć majtki.

A faceci? No cóż, wystarczy nam czas i miejsce. Chociaż i to niekoniecznie. Możemy się przecież spóźnić – są sprawy ważne i ważniejsze. A miejsce? Zawsze się jakiejś znajdzie.

8.Wesela. Kobiety uwielbiają wesela. Oczywiście nie cudze, gdzie tylko obserwują, komentują i kradną pomysły. Uwielbiają swoje wesele. Od najmłodszych lat jest już zaplanowane, piękny pierścionek na palcu, suknia wybrana a goście liczeni w setkach. Jest to dla nich prawdopodobnie najważniejszy moment w całym życiu… Dlaczego? Proste, miliardy emocji w jednym dniu i w jednym miejscu. Dla mężczyzn jest to również ważna chwila, ale bez przesady. Chcemy już siąść do stołu, zjeść pose mięsko i napić się z najlepszymi ziomkami, którzy specjalnie dla nas pojawili się, jak za dawnych dobrych lat.

9.Taniec. O dziwo dziewczyny uwielbiają tańce w grupie, i to nie jest jakaś ściema! Nie z facetami, po prostu w kręgu w kilka znajomych. My z kolei w grupkach tańczymy chwilę, na początku, nim każdy z nas opatrzy sobie ofiarę i ruszy na łowy. A one mogą tak całą noc…

I niby się dziwią, że my tak możemy grać na konsoli non stop. Też mi coś dziwnego. Siedzimy wygodnie, pijemy piwko, jemy kebaba/pizze/chińszczyznę/inne smakołyki, do tego możemy nawet trochę poplotkować. A tańce w grupie przez parę godzin? Przecież to nogi bolą, pić się chce, męczy człowieka głośna muzyka i nawet porozmawiać nie można. I kto tu jest nienormalny!

10. Komunikacja. Jedna z najtrudniejszych przeszkód w związku. Z jednej strony świetnie, jeśli się dogadujecie, ale przesadna kontrola to zło. Doszukiwanie się podtekstów i przesadne analizy w smsach to choroba XXI wieku. Naturalnie, lubimy wiedzieć co robi ta druga osoba i to nie jest nic złego. Gorzej jeśli przeradza się w to nad kontrolę i wieczne sprawdzanie czy ktoś nie oszukuje. Ah, i ten ton w smsach, gdy czujesz, że coś jest nie tak… i jeszcze musisz się domyślić co, bo przecież dowiesz się tylko, ze ‘nic’.

Czasem jest naprawdę trudno mężczyźnie rozumieć kobietę, jednak… nie próbujmy tego rozgryźć. Ich logika jest nie do ogarnięcia. Nauczymy się akceptować to jakie po prostu są i dlaczego robią to tak a nie inaczej. Bo naprawdę, nie jeden śmiałek już próbował… serio, szkoda zachodu.

środa, 4 listopada 2015

Jak... ukraść dziewczynę?

Wpadła ci w oko niewiasta, ale niestety okazało się, że z kimś się spotyka? Męski kodeks w takich sytuacjach nakazuje odpuścić i żyć dalej jak gdyby nigdy nic… A jeśli… ta niewiasta jest warta grzechu? Jeśli wg ciebie ty bardziej do niej pasujesz?

Co zrobić? Na pewno nie załamywać się i płakać w poduszkę, bądź w ramię jakieś zfriendozonowanej przyjaciółki. Podnieś głowę i… kradnij. Odbić komuś dziewczynę to skurwysyństwo, jednak w tej grze wszystkie chwyty są dozwolone. Nieładne, nieeleganckie, wręcz podłe – mające jeden cel: zdobyć wymarzoną dziewczynę. Po trupach i bez względu na koszty. Kradzież dziewczyny to sztuka. Wielka, zła i podła, ale wciaż sztuka.

Zapnij pasy, usiądź wygodnie i przeczytaj jak zostać tym frajerem co mi odbił dziewczynę graczem wyższego poziomu.

Nie udawaj, że jest inaczej.

Okaż wprost, że masz na jej punkcie świra, zakochałeś się na amen. I to ty powinieneś być jej facetem, a nie ten aktualny lamus. Zabawa dopiero się rozkręca. Zdobycie dziewczyny to nie jest łatwa sprawa, a odbicie? To dopiero wyższa szkoła jazdy.

Najpierw musi (!) wiedzieć, że wiesz o tym, że ma chłopaka. Od razu ustal fakt - nie podbijasz do niej bo wydaje ci się, że jest wolna. Doskonale zdajesz sobie sprawę z jej sytuacji. I niech się o tym dowie.

Flirtuj, póki nie powie dość i sama nie pogoni/oleje. Flirtuj, flirtuj i jeszcze raz bajeruj. Nie przestawaj. Pokaż, że jesteś lepszy, że powinna być z tobą, że ONI nie pasują do siebie. Wytykaj palcem co ich różni. Rzucaj pytania wprost, z wielkim uśmiechem na ustach: czy zerwie już ze swoim chłopakiem dla ciebie i kiedy się z tobą umówi, ponieważ jesteś nią wręcz obsesyjnie zauroczony!

Ale… nie czekaj na odpowiedź! NIGDY!

Wyczekiwanie na odpowiedź postawi ją w niezręcznej sytuacji. Tego nie chcesz. Zmień zaraz temat na coś innego, ale co jakiś czas wracaj do tego "właściwego" tematu - umówienia się. Wciąż cię nie spławia? Dostajesz nieoficjalne przyzwolenie dalszego bajerowania jej. Kolejne powracanie do wspólnego spotkania, odpowiednio zmontowane w całkiem innym temacie wywoła u niej uśmiech i posunie nas krok dalej – po pożegnaniu się - ona będzie o tobie myślała.  

Rozkręcamy się. 

Już zaczyna o tobie myśleć. O to chodzi. 

Flirtuj dalej. Nie wiesz jak? Napiszę o tym, już niedługo!

Tymczasem...

„Śledź” ją. Każdy facet dobrze wie o co chodzi. I nie mam tutaj na myśli łażenia za naszym celem jak pojebany zbok, tylko obserwowanie, poznawanie nawyków i miejsc gdzie można na nią ‘przypadkiem’ wpaść.  Gdy idzie zrobić/kupić/wziąć kawę, już jesteś na miejscu i sprzedajesz jej swój najlepszy uśmiech. Ten za milion dolców. Masz taki. Tylko nie przesadź z rozdziawieniem buźki, nie możesz wyglądać jak totalny idiota. Bądź pogodny i zabawny. Niech twój super nastrój wpływa na nią i na wszystko wokół. Rozsiewaj ten czar. Sprzedaj się jej jako szczęśliwy facet i… czaruj ją, chłopie. Obrzucaj komplementami jej wygląd, jej uśmiech, jej oczy, jej włosy, gdy będzie odchodzić rzuć tekst, że już tęsknisz.

Wszystko z uśmiechem i serdecznością. Tylko nie non stop. Złota zasada – nie rób takich akcji przy jej facecie. Wyjdziesz na zwyrola.

Dalej sprzedawaj pytania o spotkanie, tylko postaraj się aby wiedziała, że nie pytasz na serio. Cały czas. Musi to być dość niewinne i niezobowiązujące.

Przecież na początku powiedziałeś jej wprost, że chcesz ją odbić. Ona gdzieś to jeszcze pamięta. Wie też doskonale, że wiesz o istnieniu jej chłopaka. Jeśli dobrze postawiłeś grunt pod tą kradzież to już jesteś coraz bliżej.

Lekko podsumowując na czym teraz stoimy – wie, że wiesz o jej związku, mimo to nie odrzuca twoich zalotów. Nie obraża się na teksty o twojej wyższości na jej obecnym facetem. I z uśmiechem podchodzi do twoich ‘zaproszeń’ (pamiętaj o tym żeby nigdy nie zdążyła odpowiedzieć!).

Już jest dobrze, ale lecimy dalej. Możesz jej rzucić w końcu konkretna datę i miejsce spotkania – jednak cały czas nie wyczekuj odpowiedzi! Sprawi to, że będzie się zastanawiać nad czy tym razem żartowałeś czy nie. Nie przypominaj jej też o tym spotkaniu. Tylko zaproponuj raz, konkretnie (musi dobrze zapamiętać tę propozycję) i tyle. Podstawą jakiejkolwiek próby kradzieży czyjejś dziewczyny jest to, że nic nie wskórasz jeśli ona nie jest chętna. Gdy nie olała cię od razu, nie spławiła po kolejnych próbach - to coś w tym musi być.  Dziewczyny lubią być zdobywane, więc… nie daj jej takiej okazji!

Czas na akcję!

Tak, póki co robiłeś tylko przygotowanie na ten właściwy moment. Musisz ostateczną akcję przeprowadzić zawodowo. Niczym Rambo w Wietnamie, z tym że nie bierzesz żadnych jeńców. Nie możesz też tego ataku przeprowadzić parę dni od kiedy zacząłeś w ogóle smalić cholewki. Musisz wyczuć tę chwilę, odpowiedni dzień i właściwą sytuację. Próba będzie tylko jedna, nie możesz jej spierdolić. Koniecznie ‘jakimś cudem’ musicie być sami, zaraz po tym jak ją znowu rozśmieszysz i będzie już miała odejść rzuć na koniec coś w stylu: „wiesz, lubię z tobą rozmawiać, fajnie się wtedy czuję. W sumie to taka przerwa na kawę i pogawędka z tobą to mój najważniejszy moment w ciągu dnia! Lubię to, lubię cię, szkoda że masz chłopaka, w innym razie pewnie już bym cię zabrał na koniec świata/na księżyc(wybieraj do woli)”.

I sprzedaj jej po tym wszystkim swój uśmiech wart milion dolarów.

Wtedy zostawisz ją z milionem myśli i prawdopodobnie… zakochaną w tobie. Jeśli dała się tak długo adorować to już jest twoja. A jej związek to był tylko przedsmak tego co będzie miała, z tobą. Przecież jej tyle naobiecywałeś…

czwartek, 29 października 2015

Jak kiedyś... robiłem zakupy w Tesco

Sytuacja z ostatnich wakacji. Wstałem  o świcie, nawet przed wschodem słońca, czyli jakoś około trzynastej. Wybrałem się, zmarnowany ostatnią nocą, na zakupy do pobliskiego Tesco.  Krótka lista zakupów została prawie zrealizowana w dwie minuty, z przerwą na… szok w rogu stoiska z pieczywem.

Gdy wybrałem już świeżutkie i jeszcze ciepłe bułeczki, nie wiedząc czemu spojrzałem na gościa obok, normalny człowiek, niecko niższy ode mnie, ubrany był jak każdy inny, zwykły szary zakupowicz-teskowicz. Jednak moja podświadomość wiedziała lepiej…  i mnie nie zawiodła. Dwie, może trzy sekundy i jegomość sięgnął po drożdżówkę i… jakby nigdy nic zaczął ją na miejscu jeść. Może pracownik  – pomyślałem. Ale jak już wspomniałem, nie miał charakterystycznego sklepowego uniformu, tylko każual ołtfit. Ok, zdarzało mi się w czasach liceum na długiej przerwie kupić biedronkową super cole i napić się od razu a później za ten napój zapłacić. Ale jeść?! Co tu się odpierdala.

WTF?!

Może mój mózg robi sobie ze mnie jaja, może coś mi się przywidziało… Chwila, założyłem soczewki? A, przecież nie noszę soczewek. Mam jebany sokoli wzrok. Nie ogarnąłem tej sytuacji i odchodząc powoli w stronę regałów z nabiałem cały czas myślałem o tym, co się właśnie wydarzyło. Szybki look za sobą, a on wciąż jadł tą drożdżówkę… przeglądając dalej półki z pieczywem.

Po chwili, gdy szukałem wśród produktów masłopodobnych prawdziwego masła Pewniaka Tesco za 3 zł, bohater mojego "poranka" znowu mnie rozjebał.

Otóż, gdy znowu na niego spojrzałem - jadł bułkę. Wyobraźcie sobie, skończył zajadać się na sklepie drożdżówką, lecz wciąż się nie najadł i napychał brzuch dalej. Tym razem już nie stał wśród pieczyw, tylko kontynuował zakupy w najlepsze.  Przechadzał się wśród wędlin, oblizując pod nosem, niczym król tego zamku. Niezrównany zawadiaka i prekursor zakupów. Przeniósł zwykłe poranne wyjścia do sklepu na totalnie inny poziom.

Pomyślałem wtedy, że ewidentnie to musi być ukryta kamera. Jak nic zaraz wyskoczy tutaj jakiś wkręcający mnie ziomeczek a za nim Szymon Majewski Prokop z Hołownią i zaczną się drzeć, że mamy cie hahaha to nowy program gdzie nagrywamy frajerów w Tesco.

I tak czekałem na pojawienie się zza któregoś regału blasku fleszy i paru kamer, nawet szykowałem zaskoczoną minę.

Ale nic z tych rzeczy.

Doszedłem do kas. Zawsze podchodzę do tych samoobsługowych, taki jestem już lokalny ekspert zakupowy. Traf chciał, że tuż obok mojej kasy, była taka normalna, gdzie siedziała Pani Grażynka i kasowała kolejnych klientów, bez przerwy na Kit Kata. I do tej właśnie kolejki podszedł sprawca mojego porannego rozjebania-mózgowego, super bohater, cichy idol, a w domu pewnie zwykły mąż i ojciec, który w Tesco zmienia się nie do poznania.

I wtedy nastąpiło coś, co jeszcze bardziej rozweseliło mi mój piękny wakacyjny dzień.

Specjalnie zacząłem wolniej kasować swoje produkty, co by to nacieszyć oczy nową gwiazdą dnia, przyszłym gościem Dzień Dobry TVN i Kuby Wojewódzkiego. Gdy Pani Grażynka skończyła go kasować spytała: czy to wszystko?. A on odparł, że: jeszcze na sklepie zjadłem jagodziankę i dwie małe bułki.

O PRZEchuj!!! Kasjerka nabiła to jakby nigdy nic, on zapłacił i sobie wyszedł.

Nigdy więcej już go nie widziałem, nigdy więcej nie spotkałem się też z taką akcją na sklepie. Chyba również żadna inna sytuacja sklepowa nie zrobiła na mnie takiego wrażenia a zarazem do dziś wspominam ją z wielkim uśmiechem.

Takie wydarzenie zdarza się pewnie raz na XXX czasu i ja już swoje przeżyłem, czekam cierpliwie na kolejne. Wam życzę podobnych wydarzeń, bo sprawiają one lepszy dzień a nawet tydzień.


No i to zupełnie inne spojrzenie na ludzi czających się przy regałach z pieczywem…

poniedziałek, 26 października 2015

Ostatni do ślubu

„Ślub przed 25 rokiem życia jest jak wyjście z imprezy o 22” – a wszyscy dobrze wiemy, że najlepsza cześć imprezy jest dopiero po północy. Jak nawija Lukasyno: Nie idę w klub przed północą.

Dzisiaj przeglądając fb widzimy np. fotki kolegi na spacerze z dzieckiem, a jeszcze niedawno razem siedzieliście w jednej licealnej ławce. Kolejne zdjęcia małego szkraba koleżanki, którą typowano na zakonnice. Zmiana statusu na małżeństwo, fotki z zaręczyn, pochwalenie się narodzinami potomka o 4:35. Z jednej strony myśl: kurde, ustatkowali się, dorośli, już ich ciotki nie wypytują o ślub albo kiedy poznają tego kawalera. A z drugiej przecież on/a ma te 23 lata, tylko jednego partnera, kocha go – ok, ale to nie liźnięcie innego trybu życia...

Jasne, niektórzy tego nie potrzebują…Żartowałem. Uważam, że każdy powinien spróbować nocnego życia, jako singiel. Bo nocne życie parami? Proszę Was, nie ma czegoś takiego. Możecie się nie zgodzić, ale Wasi znajomi single nie powiedzą Wam, że zamulacie i jesteście nudni. Ja Wam to powiem. Jesteście.

Trzeba w życiu sprawdzić jak to jest jeść zupkę chińską na śniadanio-obiad i obiado-kolacje. Przejść walk of shame, nie raz. Dać ponieść się nocy i obudzić w nieznajomym miejscu z osobami, których nie znasz. Wyjść z domu w piątek i wrócić w niedzielę wieczorem.

Zostawić zegarek i telefon, dać się prowadzić nocy. Ok, należy trochę uważać na własne organy.

Na ustatkowanie przyjdzie czas. Jeśli będziesz ostatnią osobą z grupy znajomych na ślubnym kobiercu, to... co z tego? Czy podczas przysięgi pomyślisz, że na tych wszystkich weselach znajomych i minutowych weekendach było ci źle i że żałujesz, że dopiero teraz się hajtasz? Wątpię.

Prawda jest taka, że nie ma nic złego późnym ślubie. Z ciekawostek podam fakt, że z roku na rok średni wiek nowożeńców wzrasta. Wg. GUSu w 2013 roku zawarto około 181 tys. nowych związków małżeńskich, czyli o ponad 22 tys. mniej niż rok wcześniej. Liczba nowo zawieranych małżeństw zmniejsza się już piąty rok z kolei. Średni wiek zawierania małżeństwa u mężczyzn w 2012 roku wynosi 28 lat, czyli o 2 lata więcej niż w 2000 roku, a kobiet 26 lat wobec ok. 24 lat w 2000 roku. Z kolei rekordzistami pod względem późnych ślubów są amerykanie – tam średnia w 2013 roku to odpowiednio 36.5 roku dla mężczyzn i 34 dla kobiet. Wow. Się bawią.

Dlaczego nie warto za szybko się hajtać?

Przede wszystkim będziemy mieć więcej czasu na poznanie nowych ludzi. Może i nowego męża/żony. W dodatku będziesz na tych wszystkich ślubach swoich znajomych, wyciągniesz mnóstwo wniosków i… podobno wesela są świetnym miejscem do poznawania nowych ludzi, masa osób przychodzi w parze ze znajomym. Prawdopodobnie zdziwisz się ilu tam będzie singli.

Kolejny powód, dla mnie jako obserwatora, bardzo ważny. Nauka na cudzych błędach. O ile bycie w związku to jedno, o tyle małżeństwo to już zupełnie inna, poważniejsza para kaloszy. Tam kompromis goni kompromis. A ty, nie w małżeństwie, obecnie tylko siedzisz i słuchasz jak to dziś ta stara mnie wkurwiła.

Dodatkowo pomyśl ilu będziesz mieć doradców przy swoim potencjalnym ślubie. Przecież każdy po ślubie już jest taki mądry i tyle rzeczy by zrobił inaczej! Po prostu z przyjemnością ci doradzi, oni to uwielbiają. Strasznie uwielbiają.

Każdy kolejny dzień/tydzień/miesiąc/rok bez ślubu to lepsze poznanie siebie. Będąc singlem skupiasz się na sobie, na swoich celach i ambicjach. Możesz śmielej z czymś zaryzykować lub coś poświecić. W małżeństwie już nie jest tak łatwo coś po prostu odstawić bez konsultacji z drugą połówką. Skupienie się na sobie ma kolejne korzyści w przyszłości – szybsza kariera, większe pieniądze, lepsze zabezpieczenie na przyszłość, nawet pod tą przyszłość z małżeństwem włącznie. 

Dodatkowo po osiągnięciu swoich życiowych celów będzie ci łatwiej skupić się później na pielęgnowaniu małżeństwa.

Korzystaj z życia. Jak napisałem we wstępie, naciesz się wolnością. Miłość to niesamowita podróż z mnóstwem zakrętów, zwrotów akcji, z górkami i dołkami. To powinna być droga przyjemności. Dlatego upewniaj się, że dobrze tą podróż realizujesz i korzystasz z niej odpowiednio przed przejściami na wyższy poziom. Serio, nie ma pośpiechu!

Ciesz się tą relacją bez tej presji i ślubnego zobowiązania. Swój ruch wykonaj w odpowiednim czasie (dla mężczyzn – oświadczyny, dla kobiet - … podesłanie linku do wymarzonego pierścionka). Nie bierz ślub dla suchej idei.

Samo małżeństwo nie jest typowym życiowym celem. Nie można sobie wyznaczyć – w wieku 25 lat biorę ślub. Tzn. można, ale trzeba by naprawdę być głupim i naiwnym żeby sobie takie osiągnięcie wyznaczyć. To nie lata 60te kiedy to 80% kobiet przed osiągnięciem ćwierć wieku już była po ślubie, a na te pozostałe 20% rzucano wymowne spojrzenia.

No i przede wszystkim… ślub jest kosztowny. Czy warto już na starcie brać kredyt na coś tak błahego? Poczekania aż nasza sytuacja finansowa się ustabilizuje i ten wydatek aż tak mocno nie odciśnie się na kontach rodziców naszych kontach.

I na koniec… przecież nie musisz w ogóle brać ślubu! Nie daj się presji otoczenia, kiedy to każdy znajomy wkracza w małżeństwo. Wg. statystyk tylko 52% obecnych 20latków jest pewna, że weźmie w życiu ślub. 50 lat temu byłoby to prawie 100%...


Zegar może i tyka, ale czas ci nie ucieka. Nie spiesz się i zrób to w odpowiednim czasie, i najważniejsze nie martw się jeśli wszyscy dookoła już są po ślubie. Zaraz zaczną się rozwody.

wtorek, 20 października 2015

Wsparcie po zerwaniu

Środek lata, dochodzi północ, na drodze tylko jeden samochód, zapierdala środkiem jezdni łamiąc kolejne przepisy drogowe. Nagle kierowca dostaje telefon:

„- Koniec?
- Mhm... – odpowiada łamiącym się głosem
- Pijemy?
- Mhm…
- Za 15 minut tam gdzie zawsze, jestem już z XXX
- Mhm…”

Właśnie komuś zostało złamane serce, a najbliżsi znajomi wiedzieli czego mu w tej chwili potrzeba. Bez zbędnych pytań, szybkie konkrety i dostosowanie się do sytuacji. Tego właśnie wymagała chwila, oni temu podołali. Niektórzy narzekaliby przez słuchawkę jaka to była zła kobieta, a tutaj był strzał w dziesiątkę, alkohol. Pewnie większość facetów tak właśnie chciałby odreagować odrzucenie, nie wszyscy jednak mogą. Podstawą są znajomi, którzy wiedzą czego akurat trzeba.

Nikt nie chce widzieć swojego znajomego zdołowanego i smutnego. Niemiły widok, w dodatku udziela się i potrafi popsuć nawet najlepszy dzień. Jednak pozostawienie go samego sobie i jego wewnętrznym rozkminom jest jeszcze gorszą opcją.

#Posłuchaj i nie oceniaj. Wysłuchanie jest jedną z najważniejszych i najbardziej pomocnych rzeczy jakie możesz zrobić dla znajomego. Brzmi niby prosto, ale no… rzadko tak szczerze słuchamy. Często stawiamy diagnozę zanim wysłuchamy kogoś do końca, więc tym razem nie oceniajmy za szybko, posłuchajmy i postarajmy się zrozumieć ten ból. Tylko żeby to wysłuchiwanie nie przerodziło się w długotrwałą terapię. Musi być zachowany umiar, nie może na każdym spotkaniu numerem jeden rozmów być jego była.

#Pozwól płakać. Podobno płacz leczy duszę, a natura nam dała łzy nie bez powodu. Czasami gdy coś nas od środka rozpierdala, coś musi wyjść na zewnątrz. Takie oczyszczenie ran jest niezbędne przed rozpoczęciem ‘gojenia’. W pewnym momencie płacz jest najlepszym lekarstwem, więc nie pozwól mu się czuć skrępowanie, gdy pocieknie po policzku łza, niech płacze, prawdopodobnie potrzebuje tego jak nigdy wcześniej.

#Nie wygłaszaj kazania. Ludzie lubią dawać komuś wskazówki, porady i narzucać swój punkt widzenia innym. Jednak ten moment po zerwaniu nie jest najlepszą chwilą na umoralnianie poszkodowanego. Nie katuj ucha, że przecież mówiłem, że sam tego chciałeś itp. To już nie czas i miejsce, za późno, on już jest rozjebany emocjonalnie.

#Bądź cierpliwy. Łatwo jest utrzymać przyjaźń, gdy wszystko się układa, więc gdy pojawią się trudności typu złamane serce jednego z nas to nagle okazuje się, że ten ziomeczek wcale nie jest taki spoko. Niecierpliwi postawią już na nim kreskę. Jednak przygotuj się na to, że będzie trzeba wysłuchiwać tą samą historię po parę razy i odpowiadać na te same pytania, ale opłaci się, on też cię wesprze w potrzebie.

#Ćwiczenia! Nie ma to jak wyładować nadmierne emocje w sporcie. Proste wyjście na siłownię, pobiegać, poganiać za piłką, popływać. Dać upust swojej złości i rozdrażnieniu. Zabierz ziomeczka, niech odreaguje, a może akurat coś z tych rzeczy stanie się jego nową zajawką i pomoże w dołku.

#Move on. Najgorszym co może być to wieczne użalanie się nad sobą i zrzucanie na siebie winy. Nie daj znajomemu utknąć w tym, pomóż mu ruszyć dupę do przodu. Zacząć żyć. Przestać rozmyślać nad ex. Czas robi swoje, unikanie jej jest dobra opcją, porzucenie kontaktu i spalenie mostu w niektórych przypadkach też wyjdzie na dobre. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić…  Ale to od ciebie będzie zależeć jak będą wyglądać wasze spotkanie, podczas gdy idziecie na piwo nawet nie próbuj schodzić na temat jego byłej, rozgrzej go planami na przyszłość, czymś ambitnym, niech zajmie sobie chłopak głowę. Jego szczęście jest w jego rękach, sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem.

Czas po zerwaniu to okres kiedy człowiek zadaje sobie mnóstwo pytań dotyczących siebie. A przy okazji podwyższa standardy, dba siebie i inaczej postrzega innych.

Podsumowując, twoją rolą w takiej sytuacji jest wsparcie znajomego, pomoc w podjęciach kolejnych kroków i przekonanie, że to nie koniec świata. Być może na początku nie uwierzy, że miłość to nie wszystko, ale przecież tak jest. Miłość to uczucie, co prawda zajebiste, ale jednak na nim nie kończy się nasze życie. Potrzeba zrozumieć, że serce w jednej chwili może być w tysiącach drobnych kawałów by za jakiś czas znowu zabić do kogoś mocniej. I co prawda dla takiej osoby w dołku może to brzmieć jak jakaś abstrakcja, ale przecież… taka jest prawda.

Pamiętajmy, że wszystko rodzi się i kończy w głowie. Nastawienie ma wpływ na całe życie, jak i podniesienie się po najgorszych dramatach. Osobiście nie wierzę w jakieś antydepresanty i sesje u psychologa. Ale niektórzy łykają efekt placebo i to, że ktoś ich wysłucha za 200zł/h.


A kierowcą ze wstępnej anegdotki byłem ja, Major.

piątek, 9 października 2015

Dlaczego nowoczesność popsuła randki...

Nieustanny rozwój, pojawianie się kolejnych stron i aplikacji społecznych sprawił, że sztuka randkowania wcale nie jest już taką sztuką. I powinniśmy to zatrzymać!

Spotkania towarzyskie ewoluują od zarania dziejów. Zaczęło się prawdopodobnie od przyniesienia na spotkanie ryby, dla swojej lubej i wyrwaniu na największego barbarzyńcę w wiosce. Nie no. Wtedy górował pewnie instynkt przetrwania a nie dobra bajerka. Chociaż, jaka bajerka... dziś wystarczy zaczepka(!!!) na fb. Ale do tego jeszcze przejdę.

Na pewno kiedyś podrywali na gentelmena, na łajdaka, na największe pole we wsi. Na co by się nie dało, jednak dziś wszystko diabli wzięli. Spierdoliło się to wraz z rozwojem social media.

Lajkujemy, obserwujemy, komentujemy, udostępniamy. Dziś można wywołać burzę w związku poprzez wstawkę na własnej tablicy, albo co gorsza poprzez polajkowanie zdjęcia ‘jakiejś dobrej dupeczki’.

A co jest najlepsze? Że wszyscy którzy to czytacie – wiecie o tym. A większość zna z autopsji, ha!

Na świecie mamy obecnie trend randkowania, szaleje on wszędzie od Alaski przez Europę, aż po Uelen (nie sprawdzajcie, to najbardziej wysunięty na wschód punkt Rosji). Wszyscy gramy w tą grę, mniej lub bardziej świadomie.

Jaka jest różnica w obecnym a old school’owym randkowaniu?

Kiedyś zarówno ty i twój partner mieliście odrobinę prywatności, niezależnie od swoich początkowych intencji. Nikt nie wiedział o waszych spotkaniach, chyba że się komuś specjalnie powiedziało. Nie śledziliście swojego życia nawzajem, wiedzieliście o sobie tyle ile opowiedzieliście a spotkanie kończyło się po prostu tekstem ‘do zobaczenia’.

Źle? Niektórzy daliby wiele za święty spokój po spotkaniu z jakimś zjebem.

Były też wtedy spore wady, nierówność płci, podwójne standardy itp. jednak jeśli porównamy z tym co się dzieje dziś… to wciąż było to wszystko lepszą opcją.

Bo obecnie, nie odbierzcie mnie źle – jestem szczęśliwy z postępu jaki dokonaliśmy w zakresie równości i sprawiedliwości między płciami, ale trzeba przyznać, że kiedyś zdecydowanie bardziej uczucia były.. cenione. Dziś wystarczy kłótnia i wyrzucamy znajomość do śmietnika, bo mamy ten komfort, że zaraz poznamy kogoś innego. Tylko czy równie interesującego? To już kwestia wątpliwa i niestety, drugorzędna.

Dlaczego randki już nie są sztuką.

Wszystko przez trendy. Mamy dostęp do wszystkiego, niezależnie od miejsca zamieszkania, płci czy wieku. Jesteśmy łatwym społeczeństwem. Wszystko wygląda jakby ktoś ograniczył nam życie do kwestii ‘lubię to’ lub ‘nie lubię’. Aż dziw bierze, że ludzie są jeszcze szczęśliwi.

Głównym czynnikiem przez który mamy mnóstwo singli jest – sparzenie się. Ktoś kto raz się zakochał, wie jak boli złamane serce i po prostu boi się do kogoś zbliżyć. Trzyma dystans, wmawia sobie, że randki nie są dla niego a na portalach społecznościowych panuje kurestwo i obłuda, co z resztą jest racją. Okres takiego nastawienia to dobre pół roku. Choć oczywiście zależy od człowieka.

Jeśli ktoś nie jest emocjonalnym wrakiem to kolejnym sprawcą upadku sztuki randkowania jest facebook i wszelakie inne takie podróbki amerykańskiego giganta. Dziś z tablicy osoby możemy dowiedzieć się co jadła wczoraj na obiad, gdzie bawiła się w ostatni weekend, kiedy ma urodziny, jaką muzykę słucha. A porpo tego ostatniego, mam dość świeżą anegdotkę – pewien chłopak chcąc zrobić dobre pierwsze wrażenie skorzystał z okazji i nagrał na płytkę cd wszystkie utwory jakie jego potencjalna przyszła żona miała wrzucone na swoją tablicę. Gdy po nią przyjechał i wsiadła do samochodu od razu odpalił składankę. Już w przeciągu drugiego utworu kobieta zauważyła, że ‘o, ale super, widzę że słuchamy podobnej muzyki!’. Już wyłapał plusa i spucował ładnie. Pomimo, że na co dzień woli posuchać Ostrego a nie Nicki Minaj…

Zamykamy się w internecie. Jasne, fajnie poczytać co tam w świecie, napisać jakaś wiadomość itp. Ale nie zapominajmy o… podstawach – możecie na żywo, prosto w oczy odezwać się do kogoś, posłuchać czyjś głos lub nawet potrzymać za rękę! To są o wiele lepsze emocje aniżeli najlepsze apki na waszego smartfona.

Cała ta łatwość dostępu i zapominanie o relacjach w prawdziwy życiu sprawiła, że ludzie stają się bardziej bojaźliwi, no i oczywiście wygodniccy. Po co mają cierpieć po fatalnym zauroczeniu jak mają paladyna na 90 levelu.

Podobno mamy czas na wszystko. Nie możesz zapytać osoby o spotkanie zbyt wcześniej, nie możesz też zbyt późno. Spotkania na obiad są dobre dla przyjaciół. Nocne wyjścia to tzw. Booty calls. Społeczeństwo ustaliło ‘ramy czasowe’ dla każdej możliwej części relacji damsko – męskiej… a ty wciąż nie wiesz kiedy jest ten właściwy czas na wyjście z kimś.

Ludzie od kilkudziesięciu lat są otwarci na promowanie seksu. Dzisiaj jest dziwne jak ludzie nie myślą o konsekwencjach przed pójściem z kimś do łóżka. W dodatku powody są strasznie błahe, jak zemsta, żal czy niepewność. Zatracamy się i…

…wygaszamy. Bo najgorszym sposobem na zerwanie lub odrzucenie czyichś zalotów jest… nie robienie niczego. Po prostu ‘zablokowanie’ kogoś w życiu, tak jakby nie istniał. Pierdolona znieczulica. Ludzie obecnie myślą, że milczenie jest najlepszą odpowiedzią, ale taka cisza pozostawia mnóstwo miejsca na pojawiające się non stop pytania i wątpliwości.

Dzięki globalnemu rozwojowi pojawiły się też zagrożenia wynikające przez tą łatwość dostępu do wszystkiego i… każdego, czyli stalking. I tutaj mam kolejną historyjkę: „Kiedyś na początku mojego konta na tym portalu jakaś kobieta zaplusowała mój wpis, z ciekawości wszedłem w jej profil, patrzę, a tam jest mail na o2.pl, no to wkleiłem w google i wyszukało jakieś forum na którym tego maila podała. Patrzę dalej – jest jakieś zdjęcie kota, a że było podpisane jak te facebookowe, to wyciąłem ciąg liczb ze środka i znalazłem jej profilu na fb. Z ciekawości spojrzałem na ostatnio wrzucone zdjęcie i w komentarzach jakaś koleżanka zapytała się jej czy sprzedała już wszystkie młode koty (bo jej kot urodził), a ona jej na to, że nie i że ogłoszenie jeszcze wisi na tablicy. No to z ciekawości wszedłem na tablicę, wybrałem jej miasto i w zakładce ‘Zwierzęta’ były jakieś koty do oddania, imię ogłoszeniodawcy zgadzało się z jej imieniem, więc z ciekawości wziąłem numer telefonu z ogłoszenia, zadzwoniłem do niej i powiedziałem ‘cześć tu xxx, to ty zaplusowałaś mój wpis?’ teraz jak o tym pomyślę to brzmi dość strasznie, tym bardziej że była to godzina 3 rano a ja zadzwoniłem do niej jakieś 5 minut po zaplusowaniu.”

Rozwój technologiczny to woda na młyn dla wszelkiej maści zboczeńców.

Te drugie zagrożenie wynikające z życia w obecnych czasach? Friendzone. Chyba dużo dodawać nie trzeba, dzięki temu, że do jednej kobiety na raz podbija całe stado napalonych samców, może ona sobie po prostu trzymać jednego, dwóch, trzydziestu na dystans i traktować jako pocieszycieli.

I na koniec, największa bolączka obecnego randkowania – mentalność. Mamy wszystko podane na tacy, łatwo miło i przyjemnie. Dlatego gdy zaczyna coś iść nie po naszej myśli to po prostu rezygnujemy. I dotyczy to również relacji damsko – męskich. Nie lubimy nadmiernego wysiłku i brakuje nam cierpliwości. Zamiast wymieniać kolejne randki i idąc w ilość powinniśmy postawić na to najważniejsze, na jakość. Choćby bolało, to po wszystkim jedno będzie pewne – było warto.


Rozwoju randkowania już nie da się zatrzymać. Określenie sztuka to już przeszłość. Jedyne co możemy powstrzymać to tą przemianę ludzi w zimne i pozbawione serca istoty. Bo niestety, to wszystko ku temu zmierza. Bądźmy mili w czynach i słowach. Nie bójmy się wyrażać emocji i nie kryjmy się ze swoimi intencjami. Nie mamy nic do stracenia, a zyskać możemy mnóstwo.