Nieustanny rozwój, pojawianie się kolejnych stron i
aplikacji społecznych sprawił, że sztuka randkowania wcale nie jest już taką
sztuką. I powinniśmy to zatrzymać!
Spotkania towarzyskie ewoluują od zarania dziejów. Zaczęło
się prawdopodobnie od przyniesienia na spotkanie ryby, dla swojej lubej i
wyrwaniu na największego barbarzyńcę w wiosce. Nie no. Wtedy górował pewnie
instynkt przetrwania a nie dobra bajerka. Chociaż, jaka bajerka... dziś wystarczy
zaczepka(!!!) na fb. Ale do tego jeszcze przejdę.
Na pewno kiedyś podrywali na gentelmena, na łajdaka, na
największe pole we wsi. Na co by się nie dało, jednak dziś wszystko diabli wzięli. Spierdoliło się to wraz z rozwojem social media.
Lajkujemy, obserwujemy, komentujemy, udostępniamy. Dziś
można wywołać burzę w związku poprzez wstawkę na własnej tablicy, albo co
gorsza poprzez polajkowanie zdjęcia ‘jakiejś dobrej dupeczki’.
A co jest najlepsze? Że wszyscy którzy to czytacie – wiecie
o tym. A większość zna z autopsji, ha!
Na świecie mamy obecnie trend randkowania, szaleje on
wszędzie od Alaski przez Europę, aż po Uelen (nie sprawdzajcie, to najbardziej
wysunięty na wschód punkt Rosji). Wszyscy gramy w tą grę, mniej lub bardziej
świadomie.
Jaka jest różnica w obecnym a old school’owym randkowaniu?
Kiedyś zarówno ty i twój partner mieliście odrobinę
prywatności, niezależnie od swoich początkowych intencji. Nikt nie wiedział o waszych
spotkaniach, chyba że się komuś specjalnie powiedziało. Nie śledziliście
swojego życia nawzajem, wiedzieliście o sobie tyle ile opowiedzieliście a spotkanie kończyło się po prostu tekstem ‘do zobaczenia’.
Źle? Niektórzy daliby wiele za święty spokój po spotkaniu z
jakimś zjebem.
Były też wtedy spore wady, nierówność płci, podwójne
standardy itp. jednak jeśli porównamy z tym co się dzieje dziś… to wciąż było
to wszystko lepszą opcją.
Bo obecnie, nie odbierzcie mnie źle – jestem szczęśliwy z
postępu jaki dokonaliśmy w zakresie równości i sprawiedliwości między płciami,
ale trzeba przyznać, że kiedyś zdecydowanie bardziej uczucia były.. cenione.
Dziś wystarczy kłótnia i wyrzucamy znajomość do śmietnika, bo mamy ten komfort,
że zaraz poznamy kogoś innego. Tylko czy równie interesującego? To już kwestia
wątpliwa i niestety, drugorzędna.
Dlaczego randki już
nie są sztuką.
Wszystko przez trendy. Mamy dostęp do wszystkiego,
niezależnie od miejsca zamieszkania, płci czy wieku. Jesteśmy łatwym
społeczeństwem. Wszystko wygląda jakby ktoś ograniczył nam życie do kwestii
‘lubię to’ lub ‘nie lubię’. Aż dziw bierze, że ludzie są jeszcze szczęśliwi.
Głównym czynnikiem przez który mamy mnóstwo singli jest –
sparzenie się. Ktoś kto raz się zakochał, wie jak boli złamane serce i po
prostu boi się do kogoś zbliżyć. Trzyma dystans, wmawia sobie, że randki nie są
dla niego a na portalach społecznościowych panuje kurestwo i obłuda, co z
resztą jest racją. Okres takiego nastawienia to dobre pół roku. Choć oczywiście
zależy od człowieka.
Jeśli ktoś nie jest emocjonalnym wrakiem to kolejnym sprawcą
upadku sztuki randkowania jest facebook i wszelakie inne takie podróbki
amerykańskiego giganta. Dziś z tablicy osoby możemy dowiedzieć się co jadła
wczoraj na obiad, gdzie bawiła się w ostatni weekend, kiedy ma urodziny, jaką
muzykę słucha. A porpo tego ostatniego, mam dość świeżą anegdotkę – pewien
chłopak chcąc zrobić dobre pierwsze wrażenie skorzystał z okazji i nagrał na
płytkę cd wszystkie utwory jakie jego potencjalna przyszła żona miała wrzucone
na swoją tablicę. Gdy po nią przyjechał i wsiadła do samochodu od razu odpalił
składankę. Już w przeciągu drugiego utworu kobieta zauważyła, że ‘o, ale super,
widzę że słuchamy podobnej muzyki!’. Już wyłapał plusa i spucował ładnie.
Pomimo, że na co dzień woli posuchać Ostrego a nie Nicki Minaj…
Zamykamy się w internecie. Jasne, fajnie poczytać co tam w
świecie, napisać jakaś wiadomość itp. Ale nie zapominajmy o… podstawach – możecie na żywo, prosto w oczy odezwać się do kogoś, posłuchać czyjś głos lub nawet potrzymać za rękę! To są o
wiele lepsze emocje aniżeli najlepsze apki na waszego smartfona.
Cała ta łatwość dostępu i zapominanie o relacjach w
prawdziwy życiu sprawiła, że ludzie stają się bardziej bojaźliwi, no i
oczywiście wygodniccy. Po co mają cierpieć po fatalnym zauroczeniu jak mają
paladyna na 90 levelu.
Podobno mamy czas na wszystko. Nie możesz zapytać osoby o
spotkanie zbyt wcześniej, nie możesz też zbyt późno. Spotkania na obiad są
dobre dla przyjaciół. Nocne wyjścia to tzw. Booty calls. Społeczeństwo ustaliło
‘ramy czasowe’ dla każdej możliwej części relacji damsko – męskiej… a ty wciąż
nie wiesz kiedy jest ten właściwy czas na wyjście z kimś.
Ludzie od kilkudziesięciu lat są otwarci na promowanie
seksu. Dzisiaj jest dziwne jak ludzie nie myślą o konsekwencjach przed pójściem z kimś do łóżka. W dodatku powody są strasznie błahe, jak zemsta, żal czy niepewność.
Zatracamy się i…
…wygaszamy. Bo najgorszym sposobem na zerwanie lub
odrzucenie czyichś zalotów jest… nie robienie niczego. Po prostu ‘zablokowanie’
kogoś w życiu, tak jakby nie istniał. Pierdolona znieczulica. Ludzie obecnie
myślą, że milczenie jest najlepszą odpowiedzią, ale taka cisza pozostawia
mnóstwo miejsca na pojawiające się non stop pytania i wątpliwości.
Dzięki globalnemu rozwojowi pojawiły się też zagrożenia
wynikające przez tą łatwość dostępu do wszystkiego i… każdego, czyli stalking. I tutaj mam kolejną
historyjkę: „Kiedyś na początku mojego konta na tym portalu jakaś kobieta
zaplusowała mój wpis, z ciekawości wszedłem w jej profil, patrzę, a tam jest
mail na o2.pl, no to wkleiłem w google i wyszukało jakieś forum na którym tego
maila podała. Patrzę dalej – jest jakieś zdjęcie kota, a że było podpisane jak
te facebookowe, to wyciąłem ciąg liczb ze środka i znalazłem jej profilu na fb.
Z ciekawości spojrzałem na ostatnio wrzucone zdjęcie i w komentarzach jakaś
koleżanka zapytała się jej czy sprzedała już wszystkie młode koty (bo jej kot
urodził), a ona jej na to, że nie i że ogłoszenie jeszcze wisi na tablicy. No
to z ciekawości wszedłem na tablicę, wybrałem jej miasto i w zakładce
‘Zwierzęta’ były jakieś koty do oddania, imię ogłoszeniodawcy zgadzało się z
jej imieniem, więc z ciekawości wziąłem numer telefonu z ogłoszenia,
zadzwoniłem do niej i powiedziałem ‘cześć tu xxx, to ty zaplusowałaś mój wpis?’
teraz jak o tym pomyślę to brzmi dość strasznie, tym bardziej że była to
godzina 3 rano a ja zadzwoniłem do niej jakieś 5 minut po zaplusowaniu.”
Rozwój technologiczny to woda na młyn dla wszelkiej maści
zboczeńców.
Te drugie zagrożenie wynikające z życia w obecnych czasach?
Friendzone. Chyba dużo dodawać nie trzeba, dzięki temu, że do jednej kobiety na
raz podbija całe stado napalonych samców, może ona sobie po prostu trzymać
jednego, dwóch, trzydziestu na dystans i traktować jako pocieszycieli.
I na koniec, największa bolączka obecnego randkowania –
mentalność. Mamy wszystko podane na tacy, łatwo miło i przyjemnie. Dlatego gdy
zaczyna coś iść nie po naszej myśli to po prostu rezygnujemy. I dotyczy to
również relacji damsko – męskich. Nie lubimy nadmiernego wysiłku i brakuje nam
cierpliwości. Zamiast wymieniać kolejne randki i idąc w ilość powinniśmy
postawić na to najważniejsze, na jakość. Choćby bolało, to po wszystkim jedno
będzie pewne – było warto.
Rozwoju randkowania już nie da się zatrzymać. Określenie
sztuka to już przeszłość. Jedyne co możemy powstrzymać to tą przemianę ludzi w zimne i
pozbawione serca istoty. Bo niestety, to wszystko ku temu zmierza. Bądźmy mili
w czynach i słowach. Nie bójmy się wyrażać emocji i nie kryjmy się ze swoimi
intencjami. Nie mamy nic do stracenia, a zyskać możemy mnóstwo.