Sytuacja z ostatnich wakacji. Wstałem o świcie, nawet przed wschodem słońca, czyli jakoś
około trzynastej. Wybrałem się, zmarnowany ostatnią nocą, na zakupy do
pobliskiego Tesco. Krótka lista zakupów
została prawie zrealizowana w dwie minuty, z przerwą na… szok w rogu stoiska z
pieczywem.
Gdy wybrałem już świeżutkie i jeszcze ciepłe bułeczki, nie
wiedząc czemu spojrzałem na gościa obok, normalny człowiek, niecko niższy ode
mnie, ubrany był jak każdy inny, zwykły szary zakupowicz-teskowicz. Jednak moja
podświadomość wiedziała lepiej… i mnie
nie zawiodła. Dwie, może trzy sekundy i jegomość sięgnął po drożdżówkę i… jakby nigdy nic zaczął ją na miejscu jeść. Może pracownik – pomyślałem. Ale jak już wspomniałem, nie
miał charakterystycznego sklepowego uniformu, tylko każual ołtfit. Ok, zdarzało
mi się w czasach liceum na długiej przerwie kupić biedronkową super cole i
napić się od razu a później za ten napój zapłacić. Ale jeść?! Co tu się
odpierdala.
WTF?!
Może mój mózg robi sobie ze mnie jaja, może coś mi się
przywidziało… Chwila, założyłem soczewki? A, przecież nie noszę soczewek. Mam
jebany sokoli wzrok. Nie ogarnąłem tej sytuacji i odchodząc powoli w stronę
regałów z nabiałem cały czas myślałem o tym, co się właśnie wydarzyło. Szybki
look za sobą, a on wciąż jadł tą drożdżówkę… przeglądając dalej półki z
pieczywem.
Po chwili, gdy szukałem wśród produktów masłopodobnych
prawdziwego masła Pewniaka Tesco za 3 zł, bohater mojego "poranka" znowu mnie rozjebał.
Otóż, gdy znowu na niego spojrzałem - jadł bułkę. Wyobraźcie
sobie, skończył zajadać się na sklepie drożdżówką, lecz wciąż się nie najadł i
napychał brzuch dalej. Tym razem już nie stał wśród pieczyw, tylko kontynuował
zakupy w najlepsze. Przechadzał się
wśród wędlin, oblizując pod nosem, niczym król tego zamku. Niezrównany
zawadiaka i prekursor zakupów. Przeniósł zwykłe poranne wyjścia do sklepu na
totalnie inny poziom.
Pomyślałem wtedy, że ewidentnie to musi być ukryta kamera. Jak nic zaraz wyskoczy tutaj jakiś wkręcający
mnie ziomeczek a za nim Szymon Majewski Prokop z Hołownią i zaczną się
drzeć, że mamy cie hahaha to nowy program
gdzie nagrywamy frajerów w Tesco.
I tak czekałem na pojawienie się zza któregoś regału blasku
fleszy i paru kamer, nawet szykowałem zaskoczoną minę.
Ale nic z tych rzeczy.
Doszedłem do kas. Zawsze podchodzę do tych samoobsługowych,
taki jestem już lokalny ekspert zakupowy. Traf chciał, że tuż obok mojej kasy,
była taka normalna, gdzie siedziała Pani Grażynka i kasowała kolejnych klientów,
bez przerwy na Kit Kata. I do tej właśnie kolejki podszedł sprawca mojego
porannego rozjebania-mózgowego, super bohater, cichy idol, a w domu pewnie
zwykły mąż i ojciec, który w Tesco zmienia się nie do poznania.
I wtedy nastąpiło coś, co jeszcze bardziej rozweseliło mi
mój piękny wakacyjny dzień.
Specjalnie zacząłem wolniej kasować swoje produkty, co by to
nacieszyć oczy nową gwiazdą dnia, przyszłym gościem Dzień Dobry TVN i Kuby
Wojewódzkiego. Gdy Pani Grażynka skończyła go kasować spytała: czy to wszystko?. A on odparł, że: jeszcze na sklepie zjadłem jagodziankę i
dwie małe bułki.
O PRZEchuj!!!
Kasjerka nabiła to jakby nigdy nic, on zapłacił i sobie wyszedł.
Nigdy więcej już go nie widziałem, nigdy więcej nie
spotkałem się też z taką akcją na sklepie. Chyba również żadna inna sytuacja sklepowa nie zrobiła na mnie takiego wrażenia a zarazem do dziś wspominam ją z wielkim uśmiechem.
Takie wydarzenie zdarza się pewnie raz na XXX czasu i ja już
swoje przeżyłem, czekam cierpliwie na kolejne. Wam życzę podobnych wydarzeń, bo
sprawiają one lepszy dzień a nawet tydzień.
No i to zupełnie inne spojrzenie na ludzi czających się przy
regałach z pieczywem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz