piątek, 9 października 2015

Dlaczego nowoczesność popsuła randki...

Nieustanny rozwój, pojawianie się kolejnych stron i aplikacji społecznych sprawił, że sztuka randkowania wcale nie jest już taką sztuką. I powinniśmy to zatrzymać!

Spotkania towarzyskie ewoluują od zarania dziejów. Zaczęło się prawdopodobnie od przyniesienia na spotkanie ryby, dla swojej lubej i wyrwaniu na największego barbarzyńcę w wiosce. Nie no. Wtedy górował pewnie instynkt przetrwania a nie dobra bajerka. Chociaż, jaka bajerka... dziś wystarczy zaczepka(!!!) na fb. Ale do tego jeszcze przejdę.

Na pewno kiedyś podrywali na gentelmena, na łajdaka, na największe pole we wsi. Na co by się nie dało, jednak dziś wszystko diabli wzięli. Spierdoliło się to wraz z rozwojem social media.

Lajkujemy, obserwujemy, komentujemy, udostępniamy. Dziś można wywołać burzę w związku poprzez wstawkę na własnej tablicy, albo co gorsza poprzez polajkowanie zdjęcia ‘jakiejś dobrej dupeczki’.

A co jest najlepsze? Że wszyscy którzy to czytacie – wiecie o tym. A większość zna z autopsji, ha!

Na świecie mamy obecnie trend randkowania, szaleje on wszędzie od Alaski przez Europę, aż po Uelen (nie sprawdzajcie, to najbardziej wysunięty na wschód punkt Rosji). Wszyscy gramy w tą grę, mniej lub bardziej świadomie.

Jaka jest różnica w obecnym a old school’owym randkowaniu?

Kiedyś zarówno ty i twój partner mieliście odrobinę prywatności, niezależnie od swoich początkowych intencji. Nikt nie wiedział o waszych spotkaniach, chyba że się komuś specjalnie powiedziało. Nie śledziliście swojego życia nawzajem, wiedzieliście o sobie tyle ile opowiedzieliście a spotkanie kończyło się po prostu tekstem ‘do zobaczenia’.

Źle? Niektórzy daliby wiele za święty spokój po spotkaniu z jakimś zjebem.

Były też wtedy spore wady, nierówność płci, podwójne standardy itp. jednak jeśli porównamy z tym co się dzieje dziś… to wciąż było to wszystko lepszą opcją.

Bo obecnie, nie odbierzcie mnie źle – jestem szczęśliwy z postępu jaki dokonaliśmy w zakresie równości i sprawiedliwości między płciami, ale trzeba przyznać, że kiedyś zdecydowanie bardziej uczucia były.. cenione. Dziś wystarczy kłótnia i wyrzucamy znajomość do śmietnika, bo mamy ten komfort, że zaraz poznamy kogoś innego. Tylko czy równie interesującego? To już kwestia wątpliwa i niestety, drugorzędna.

Dlaczego randki już nie są sztuką.

Wszystko przez trendy. Mamy dostęp do wszystkiego, niezależnie od miejsca zamieszkania, płci czy wieku. Jesteśmy łatwym społeczeństwem. Wszystko wygląda jakby ktoś ograniczył nam życie do kwestii ‘lubię to’ lub ‘nie lubię’. Aż dziw bierze, że ludzie są jeszcze szczęśliwi.

Głównym czynnikiem przez który mamy mnóstwo singli jest – sparzenie się. Ktoś kto raz się zakochał, wie jak boli złamane serce i po prostu boi się do kogoś zbliżyć. Trzyma dystans, wmawia sobie, że randki nie są dla niego a na portalach społecznościowych panuje kurestwo i obłuda, co z resztą jest racją. Okres takiego nastawienia to dobre pół roku. Choć oczywiście zależy od człowieka.

Jeśli ktoś nie jest emocjonalnym wrakiem to kolejnym sprawcą upadku sztuki randkowania jest facebook i wszelakie inne takie podróbki amerykańskiego giganta. Dziś z tablicy osoby możemy dowiedzieć się co jadła wczoraj na obiad, gdzie bawiła się w ostatni weekend, kiedy ma urodziny, jaką muzykę słucha. A porpo tego ostatniego, mam dość świeżą anegdotkę – pewien chłopak chcąc zrobić dobre pierwsze wrażenie skorzystał z okazji i nagrał na płytkę cd wszystkie utwory jakie jego potencjalna przyszła żona miała wrzucone na swoją tablicę. Gdy po nią przyjechał i wsiadła do samochodu od razu odpalił składankę. Już w przeciągu drugiego utworu kobieta zauważyła, że ‘o, ale super, widzę że słuchamy podobnej muzyki!’. Już wyłapał plusa i spucował ładnie. Pomimo, że na co dzień woli posuchać Ostrego a nie Nicki Minaj…

Zamykamy się w internecie. Jasne, fajnie poczytać co tam w świecie, napisać jakaś wiadomość itp. Ale nie zapominajmy o… podstawach – możecie na żywo, prosto w oczy odezwać się do kogoś, posłuchać czyjś głos lub nawet potrzymać za rękę! To są o wiele lepsze emocje aniżeli najlepsze apki na waszego smartfona.

Cała ta łatwość dostępu i zapominanie o relacjach w prawdziwy życiu sprawiła, że ludzie stają się bardziej bojaźliwi, no i oczywiście wygodniccy. Po co mają cierpieć po fatalnym zauroczeniu jak mają paladyna na 90 levelu.

Podobno mamy czas na wszystko. Nie możesz zapytać osoby o spotkanie zbyt wcześniej, nie możesz też zbyt późno. Spotkania na obiad są dobre dla przyjaciół. Nocne wyjścia to tzw. Booty calls. Społeczeństwo ustaliło ‘ramy czasowe’ dla każdej możliwej części relacji damsko – męskiej… a ty wciąż nie wiesz kiedy jest ten właściwy czas na wyjście z kimś.

Ludzie od kilkudziesięciu lat są otwarci na promowanie seksu. Dzisiaj jest dziwne jak ludzie nie myślą o konsekwencjach przed pójściem z kimś do łóżka. W dodatku powody są strasznie błahe, jak zemsta, żal czy niepewność. Zatracamy się i…

…wygaszamy. Bo najgorszym sposobem na zerwanie lub odrzucenie czyichś zalotów jest… nie robienie niczego. Po prostu ‘zablokowanie’ kogoś w życiu, tak jakby nie istniał. Pierdolona znieczulica. Ludzie obecnie myślą, że milczenie jest najlepszą odpowiedzią, ale taka cisza pozostawia mnóstwo miejsca na pojawiające się non stop pytania i wątpliwości.

Dzięki globalnemu rozwojowi pojawiły się też zagrożenia wynikające przez tą łatwość dostępu do wszystkiego i… każdego, czyli stalking. I tutaj mam kolejną historyjkę: „Kiedyś na początku mojego konta na tym portalu jakaś kobieta zaplusowała mój wpis, z ciekawości wszedłem w jej profil, patrzę, a tam jest mail na o2.pl, no to wkleiłem w google i wyszukało jakieś forum na którym tego maila podała. Patrzę dalej – jest jakieś zdjęcie kota, a że było podpisane jak te facebookowe, to wyciąłem ciąg liczb ze środka i znalazłem jej profilu na fb. Z ciekawości spojrzałem na ostatnio wrzucone zdjęcie i w komentarzach jakaś koleżanka zapytała się jej czy sprzedała już wszystkie młode koty (bo jej kot urodził), a ona jej na to, że nie i że ogłoszenie jeszcze wisi na tablicy. No to z ciekawości wszedłem na tablicę, wybrałem jej miasto i w zakładce ‘Zwierzęta’ były jakieś koty do oddania, imię ogłoszeniodawcy zgadzało się z jej imieniem, więc z ciekawości wziąłem numer telefonu z ogłoszenia, zadzwoniłem do niej i powiedziałem ‘cześć tu xxx, to ty zaplusowałaś mój wpis?’ teraz jak o tym pomyślę to brzmi dość strasznie, tym bardziej że była to godzina 3 rano a ja zadzwoniłem do niej jakieś 5 minut po zaplusowaniu.”

Rozwój technologiczny to woda na młyn dla wszelkiej maści zboczeńców.

Te drugie zagrożenie wynikające z życia w obecnych czasach? Friendzone. Chyba dużo dodawać nie trzeba, dzięki temu, że do jednej kobiety na raz podbija całe stado napalonych samców, może ona sobie po prostu trzymać jednego, dwóch, trzydziestu na dystans i traktować jako pocieszycieli.

I na koniec, największa bolączka obecnego randkowania – mentalność. Mamy wszystko podane na tacy, łatwo miło i przyjemnie. Dlatego gdy zaczyna coś iść nie po naszej myśli to po prostu rezygnujemy. I dotyczy to również relacji damsko – męskich. Nie lubimy nadmiernego wysiłku i brakuje nam cierpliwości. Zamiast wymieniać kolejne randki i idąc w ilość powinniśmy postawić na to najważniejsze, na jakość. Choćby bolało, to po wszystkim jedno będzie pewne – było warto.


Rozwoju randkowania już nie da się zatrzymać. Określenie sztuka to już przeszłość. Jedyne co możemy powstrzymać to tą przemianę ludzi w zimne i pozbawione serca istoty. Bo niestety, to wszystko ku temu zmierza. Bądźmy mili w czynach i słowach. Nie bójmy się wyrażać emocji i nie kryjmy się ze swoimi intencjami. Nie mamy nic do stracenia, a zyskać możemy mnóstwo.

1 komentarz:

  1. "Pasujecie do siebie, widzę to po waszych twarzach. Sęk w tym, że teraz wszyscy
    zbyt łatwo sobie odpuszczają. Łącznie ze mną. Najłatwiej jest obrócić się na pięcie
    i wyjść. No to cześć, fajnie było. Kto następny? Nie wiem, jak ułoży się wam w przyszłości,
    ale myślę, że warto o to wszystko powalczyć..."

    Jonathan Carroll - "Całując ul"
    Polecam

    OdpowiedzUsuń