piątek, 2 września 2016

Quo Vadis social media?

W ostatnim tekście na blogu określiłem nasze społeczeństwo jako banda hipokrytów bez honoru. Grubo. Jednak zapomniałem o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Jesteśmy po prostu coraz głupsi.

Nie chodzi o poziom inteligencji czy łykanie medialnej propagandy, tylko smutny fakt - jak staliśmy się próżnym społeczeństwem. Facebooka ma pewnie z 90% osób w wieku od  13 (od takiego wieku fb jest legalne, chociaż wiadomo że nawet pies i półroczny Brajan już ma swoje konto) do hmmm 30 lat. Starsi mają, ale nie w takim %, jednak skupię się na tej jednej grupie, 13-30.  Pokazać chcę jak jesteśmy głupi, nielogiczni i po prostu… pojebani. A moim przykładem będzie facebook i panujący tam trend na zakładanie ‘mądrych’ fanpage. Bo to co się ostatnio dzieje to już nawet nie wywołuje raka, to jest autentyczna choroba.

Do czego pije? Mamy obecnie w sieci miliard fanpage typu Gentleman , Gentleman  II, Gentleman  Night, Gentleman 530 milionów, Ona czy nawet Słowem w sedno (choć ją szanuje, bo wszystkie cytaty podpisuje, nawet da się z nią porozmawiać… no i śledzi Perwersyjnych). Wszystkie jak jeden mąż działają tak samo, nakurwiają cytatami z neta dodając do tego zdjęcia. Najlepiej żeby cytat był ckliwy, romantyczny a zdjęcie pasowało do tekstu, ale jeśli jest wyzywające to może pójść w świat nawet nie mając najmniejszego nawiązania (serio, sam to sprawdzałem na fp Perwersyjni).

Dlaczego nie wymieniłem Perwersyjnych? Możecie powiedzieć, że przecież tam też są cytaty i fotki z neta. Tak, tylko że nie stanowią większości, a w przypadku wymienionych przeze mnie wcześniej stron – takie kopiuj/wklej to 99% treści. Ten  1% to zmieniony szyk pierwszego zdania, w stylu Gentlemana, który podrabia te cytaty pod swoje. A ludzie lajkują, komentują i podziwiają.

Gość wrzuca piąty raz ten sam tekst, ale to nic, i tak zaraz po wypuszczeniu w sieć, żyje on własnym życiem i zbiera aprobatę.

Ktoś może mi zarzucić – hej Major, co to za ból dupy!? Odpowiadam: nic w tym rodzaju. Po prostu bawi mnie to jak ludzie przeżywają swoje problemy, emocje i życie w internecie.

Co konkretnie? Szybkie przykłady spod ręki:
  • Dziewczyna po rozstaniu spamuje niemiłosierni ckliwymi tekstami, że gość był chujem, że doceni jak stracił, że ona teraz będzie taka silna i super. A tak naprawdę płacz w poduszkę i łudzi się, że  on wróci.
  • Kolejny przykład, gość który chce wyjść na romantyka i udostępnia gównoszajs z któregoś z w/w fanpage.
  • Następny, młode matki udostępniające ckliwe teksty o tym jakie to samotne matki nie są zaradne i jak dzieci są super.
  • I na koniec, ludzie którzy mają problem sami ze sobą dzieląc się z całym światem obrazkami  ‘motywacyjnymi’, po czym wierzą że ktoś jest taki sam jak oni.

No kurwa ludzie. To nawet nie jest śmieszne, to jest żałosne.

I znowu możecie powiedzieć: Hej Major, przecież sam czasami wrzucasz na tablice romantyczny tekst czy śmieszny obrazek. Jasne, robię tak. Nawet nie dziwie się jak dziewczyna po rozstaniu wrzuci na swoją tablicę tekst, że faceci to chuje a babki są super. Ale jak napierdala takimi  obrazkami 3x dziennie 7 dni w tygodniu… To to nie jest normalne. Bo o ile najpierw może i dostanie aprobatę, ludzie z litości polajkują, wesprą w komentarzu, ale im więcej typu postów to po prostu.. rzygamy tym. I wszyscy dobrze znacie to uczucie i myśl: ja pierdole, znowu ona.

I jeszcze jedna różnica – jeśli ktoś udostępni tekst raz na jakiś czas, akurat wpadnie mu pod rękę idealny opis danej sytuacji/miejsca/zachowania i się z tym utożsamia. Jak najbardziej ok, szanuję.

Ale jaka jest  różnica w regularnych udostępnieniach śmiesznego/interesującego zdjęcia/tekstu od wspomnianych ckliwych/romantycznych/miłosnych/zakochany/smutnych/płaczących/wzruszających cytatów z neta? Jest mimo wszystko diametralna. Przykład na Perwersyjnych - wrzucamy zawsze z rana jakiś humor (to nasz sekret) na rozluźnienie i mimo wszystko staramy się żeby miał on odniesienie do contentu fanpage, wszystko jest robione z umiarem… z resztą nie ma co tłumaczyć Perwersyjnych, bo to nasze podwórko i wrzucamy tam co chcemy.  Ale chodzi o ten natłok i spam. Ile można dziennie wrzucić cytatów z neta? Wg. niektórych fanpage z dziesięć.

Zdradzę Wam kolejny sekret Perwersyjnych, wisi nam czy czytelnikom spodoba się to co wrzucimy czy nie. Robimy fanpage, tylko i wyłącznie z zajawki. Weszły koszulki – fajnie, sprzedało się parę, ale nie nastawiamy się na jakieś zyski. (swoją drogą, z koszulek jeszcze nic nie zarobiliśmy).

Znowu prywata, ale uważam, że zarówno mój fanpage (gdzie z resztą ostatnio wrzucam głównie bloga, brawa dla mnie!) i Perwersyjni są inne. I to w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Jeśli doczytaliście tutaj to wiecie o co chodzi, bo w przeciwnym razie już dawno byście mnie i nas nie śledzili.

Mała anegdotka sprzed paru dni, na Perwersynych poleciał tekst o gościu który wpadł i szybko chce uciec z kraju. Wywołał wielką gównoburze, miliony oburzonych osób nie ogarnęło, że to żart. Wpadło parę komentarzy oznajmiających, że odlajkowują nas, że stracimy dużo fanów (najlepszy był komć gościa co napisał, że połowa ludzi odlajkuje… czyli ponad 30.000 :D) i w ogóle to że już nas ktoś nie lubi. I wiecie co? Tego dnia odeszło od nas ok.150 osób (przy 60.000 lajkach, 150 osób to jest kropla w morzu) a doszło prawie tysiąc. Sam post dotarł do prawie 200.000 osób. Dlatego możecie szczekać, hejtować nas, ale karawana jedzie dalej. I wiemy, że stali czytelnicy zostaną z nami... do następnego usunięcia fanpage.

Nie byłbym sobą gdybym nie pocisnął jeszcze jednego fanpage – Perwersynie Modni, czyli zbór najlepszych cytatów w sieci. I trochę zdjęć Serhjo :D

A teraz poważnie, dziękuję facebookowi, że mogę wywalać bez skrupułów ludzi ze swoich znajomych (nawet frajerzy o tym się nie dowiadują) oraz że są fajne opcje zaprzestania obserwowania kogoś. Ostatnio jestem przekonany, że większość z Was używa tych opcji – bo naprawdę uważam, że mam niegłupich czytelników, reagujących w jakimś stopniu podobnie do mnie. W końcu czytacie moje rozkminy, i jeśli się zgadzacie to nawet lajkujecie je i udostępniacie. Za co ogromne dzięki, i liczę na więcej!

I jeszcze poważniej, jeśli zabłądziłaś duszyczko i o dziwo odnalazłaś/łeś coś o sobie w tym tekście to pamiętaj – dużo osób już dawno Cię nie obserwuje albo wyjebało z listy znajomych. I ogarnij się, bo internet nie jest miejscem na wylewanie swoich smutków i żali. Lepiej się najebać w barze niż smucić w sieci. Po najebce kac chociaż na chwilę pozwoli Ci zapomnieć.


No i jeszcze nie słyszałem historii: o to ona udostępniła tamten ckliwy tekst, a później on do niej wrócił.

Kurtyna!

1 komentarz:

  1. Kilka tygodni temu usunęłam fb (Twój blog mam w ulubionych :D) i... bardzo mi z tym dobrze, naprawdę. Od kiedy nie czytam niektóych beznadziejnych wpisów, ogarnia mnie wewnętrzny spokój ;)
    Czasami brakuje jedynie wpisów z niektórych fanpage.

    OdpowiedzUsuń