sobota, 18 marca 2017

Przyzwyczajenie?

Jeszcze z 20 lat temu kobieta szukając mężczyzny swojego życia mogła popatrzeć w prawo, w lewo i wziąć to co los podsyła, zbyt wielkiego wyboru po prostu nie miała. Stała w tym maleńkim wiejskim sklepie przed rozbratem dróg, dość ograniczonym – czyli na śniadanie albo mleko albo margaryna. Czyli albo bierze Franka co ma 10 hektarów i kombajn, ale brakuje mu paru zębów albo Rysia który zbyt wiele pola nie ma, ale ma całe uzębienie i dorabia sobie jako mały handlarz. Wybierać za bardzo nie mogła, ale widziała że tak czy siak któryś z nich z nią skończy. Tak jak i oni wiedzieli, że Hania jest córką Andrzeja, a to sołtys, więc kobieta grzechu warta.

Małe wymagania? Brak ambicji? Strach przed nieznanym? To wszystko w jednym sprowadzało się do tego, że Hanie weźmie ślub z Rysiem w wieku 19 lat i jak dobrze pójdzie to przed 30stką będzie bawiła czwórkę dzieci, do tego każde wakacje spędzać będzie nie nad Lazurowym Wybrzeżem (jak to kiedyś spytała moja babcia – a to gdzieś pod Warszawą?), tylko na żniwach i zbierając warzywa z ogrodu.

I ich małżeństwo będzie trwało aż do śmierci. Słowa zdrada albo rozwód nigdy nawet nie poznają. Czy w doli czy niedoli to będą mogli na siebie liczyć, i w sobie mieć oparcie. Bo tak się wychowali.

Dziś wybór partnera na całe życie przypomina bardziej wizytę w supermarkecie. Wchodzimy po pieczywo, ale na drodze mamy owoce, warzywa, lodówki z mrożonkami, nabiał, napoje, alkohol i gdzieś w rogu ukrywa się nasz cel – świeżutki chleb… jednak gdy dotrzemy na miejsce to pojawia się kolejny problem - krojony, wiejski, razowy? I w tej chwili nie dość, że nie wiemy jaki wybrać to jeszcze im dłużej zwlekamy tym możemy mieć mniejszy wybór. Dlatego bierzemy w końcu co mamy pod ręką i wydaje się że właśnie tego chcieliśmy… Po to żeby w domu ocenić jednak: kurde, trzeba było wziąć bułki.

Tak też i w życiu, zanim dotrzemy do naszego wymarzonego miejsca, czyli ideału partnera, to musimy przedrzeć się prze kolejne stoiska. Czasami jednak ten ideał wcale nie jest tym czego oczekiwaliśmy… Wtedy musimy wrócić do supermarketu.

Gdzie jest ta różnicą między zakupami w małym wiejskim sklepie, a supermarkecie? Przede wszystkim w wyborze. A fakt, że dziś supermarkety są już na każdym korku, dodaje dodatkowe opcje osobom, które wcześniej ograniczały się tylko do wyboru pomiędzy bułką a chlebem. Rozwijamy się, nikt od urodzenia nie jest skazany na życie w jednym miejscu, rozwój i ciekawość świata bierze górę… a razem z tym idzie właśnie ten wybór, który przekładamy również w relacje damsko – męskie.

Nie chcemy zwykłego chleba, więc bierzemy krojony. Gdy krojony to nie to, wybieramy razowy.

Podobnie jest w życiu, jeśli nam coś nie pasuje – zmieniamy to na coś lepszego. Jednak gdy ta zmiana okazuje się znowu niewystarczająca, sięgamy dalej. Czasami zdarzyć się może, że przelecimy wszystkie rodzaje pieczywa i wrócimy do tego samego, starego, zwykłego chleba.

Sednem jest jednak fakt, że mamy wybór.

*********

Druga kwestia to przyzwyczajenie. Lubię jeść tam gdzie jest coś sprawdzone, często idąc w nowe miejsce razem z dziewczyną próbę coś nowego (ona zazwyczaj bierze to samo co ja… wtedy zmieniam swoje zamówienie, bo chce jak najwięcej nowości spróbować, na raz.... ponieważ po niej dojem), z kolei jeśli jestem głodny jak wilk to testowanie nowych miejscówek odpada – wtedy lecę klasyką: wiem gdzie się najem, w dodatku ze smakiem. Przyzwyczaiłem się, że najlepsze burgery w Lublinie są w Red Rock City, żeberko w Św. Michale, a jak chińczyk to tylko Sajgon. To są pewniaki, niczym te z Tesco.

A czy ludzie przyzwyczają się do siebie? Jak najbardziej. W pracy mam osobę, która mogłaby pracować w każdej firmie w Polsce (w swojej kategorii), ale jest zbyt przyzwyczajona do pracy u nas. Nawet nigdy nie spróbowała poszukać czegoś innego, a w obecnych czasach postawienie na komfort ponad karierę i pieniądze, jest w cenie. Dlatego podziwiam lojalność, choć trochę się dziwię.

Podobnie jest w związkach. Po pierwszym etapie zauroczenia, gdy emocje i uczucie miłości na całe życie nagle lekko opadnie – pojawia się przyzwyczajenie. Kiedy jednak dochodzimy do wniosku, że na tym poziomie ta relacje pozostanie? Gdy na myśl o stracie „najbliższej” osoby  nie odczuwamy tego, że tracimy coś w środku siebie, mamy odczucie uwolnienia i braku tęsknoty. Istotą takiej myśli jest autentyczne doświadczenie faktu rozstania – tylko wtedy odczujemy to uczucie stracenia. Jeśli nie oddziałuje na nas jako wielkie ściśnięcie serca i odruchy ataku epilepsji… to to nie było żadna miłość.

*********

Gdy pierwszy raz oglądaliśmy „Lot nad kukułczym gniazdem”, gdzie Jack Nicholson gra niezrównoważonego 30-35 latka, a dziś możemy sprawdzić, że zwycięzca trzech Oscarów kończy za miesiąc 80 lat (!!!!). Pomyślimy: kurwa, to ten sam wariat?

Co więcej - patrzymy na obecną twarz Jack’a i widzimy w głębi jego oczu, tego samego gościa, który w latach 70tych pozamiatał kinem.

I z przyzwyczajenia wybieramy po raz setny klasykę: „Skazani na Shawshank”, „Milczenie owiec”, „Zielona Mila”, „Podziemny krąg” czy ten niesamowity, a już prawie 50-letni „Lot nad Kukułczym Gniazdem”.

Nowości? Ciężko jest porównać wychodzące obecnie filmy do tych, które zmieniają życie i jedyną prawidłową reakcją jest – czemu ja tego wcześniej nie obejrzałem?!

(swoją drogą zareagowałem tak oglądając dopiero niedawno „Wyspę Tajemnic”, ale na jednej półce z w/w filmami nawet go nie stawiam)

*********

Kiedyś mój dobry znajomy powiedział, że mógłby od tak rozstać się ze swoją dziewczyną, z którą wtedy był ok. pół roku, i nic by nie odczuł. Zdziwiło mnie to, bo wyglądali na mega zakochanych i świetną parę, ale nie drążyłem wtedy tego tematu, puściłem mimo uszu. Dopiero, gdy parę tygodni później zostawiła go, on zamknął się w sobie, przeżywał niemiłosiernie to rozstanie, zachowywał się i wyglądał jak wark człowieka. Wtedy podczas wieczornego wyjścia na piwo – to było jego jedyne oderwanie od emocjonalnej udręki, wygarnąłem mu, że jeszcze niedawno mówił, że po rozstaniu nie ruszyłoby go to. Jego odpowiedź była rozbrajająco szczera: pierdoliłem głupoty, nie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz