niedziela, 19 sierpnia 2018

Moda na rozwody

Dzisiaj trzeba być szybkim i efektownym, ale zarazem… skrupulatnym i efektywnym. Ma to przełożenie w każdym aspekcie życia – w pracy, w relacjach z rodziną i znajomymi, w sytuacjach codziennych, ale przede wszystkim w miłości.

Obecny dookoła wyścig, przeganianie się na każdym kroku oraz zapotrzebowanie na więcej i natychmiast sprawiło, że nawet głupia wizyta u fryzjera przemienia się u mnie ten tekst. Wypociny na ponad tysiąc wyrazów.

Zacznę od tego, że jestem lekko popierdolony i do ‘swojego’ fryzjera jeżdżę specjalnie 30 km w jedną stronę. Nie, nie jesteście pierwsi którzy się temu dziwią i reagują: przecież tam za rogiem masz jeden salon, a po drugiej stronie ulicy następny. Po co tracić tyle czasu na strzyżenie, które trwa max 15 minut. Ano takie zboczenie, tak jak niektórzy jeżdżą do danej galerii handlowej (byle nie  w niedzielę!) do konkretnego sklepu, bo tylko tam jest to czego potrzebują, albo kolejni którzy (w niedzielę!) idą na obiad do ulubionej restauracji – tak ja, co ok. 3 tygodnie jeżdżę do Mateusza. Plus jest taki, że zjeżdżam w rodzinne strony, gdzie można chwilę nawet odpocząć do wielkomiejskiego zgiełku Lublina oraz zjeść coś u mamy ;) Przy okazji dochodzi mi taki rozkmin, że każdy ma jakieś zboczenie. Jeden nigdy nie zje marchewki, drugi nie włoży spodni 7/8 ( :D ), a trzeci jeździ pół godziny do fryzjera. Moje refleksja jest po prostu taka, że ludzie są w mniejszym lub większym stopniu popierdoleni. I na to już nic nie poradzimy.

Do pełni tłumac
zenia jeszcze tylko dodam informację, co jest takiego super w moim fryzjerze.  Zapisuje się wcześniej telefonicznie i zawsze jak przyjeżdżam to mój prawie osobisty stylista czeka na mnie z roztwartymi ramionami i uśmiechem na twarzy, aż się robi cieplej na sercu. A gdy siadam na fryzjerskim tronie nawiązuje się dialog:

- jak zawsze?

- tak

Potem wymiana plotek, trochę info co tu, co tam...

I tak było zawsze, ostatnio Mateusz jednak wpadł na szalony pomysł – a jebnę sobie ślub. Jak powiedział, tak zaplanował i w tempie ekspresowym zrealizował. Przy rozmowie o tym, że ma już datę, zboczyliśmy z utartych rozmów, padło te magiczne ‘ślub’, pojawiło się więc i ‘rozwód’. Mój fryzjer ma pewnie dziesiątki stałych klientów, którzy zawsze umawiają się do niego i w najlepsze z nim rozmawiają, niektórzy pewnie dość otwarcie inni mniej, ale informacji Mati ma zawsze dużo. I przy okazji szybkiego ślubu sam się podśmiewał, że on i tak zwlekał z tym (pyknęła mu niedawno 30stka) bo jego koledzy już są po rozwodzie, albo nawet po drugim ślubie (!!), no ostro.

Ale czy możemy się dziwić? Nie. Ludziom miłość dzisiaj przychodzi równie łatwo jak i zerwanie z kimś. Ślub kiedyś wydawał się zobowiązaniem do końca życia, przysięgą której nie złamiemy nigdy, a z drugą osobą będzie aż do śmierci. Dziś? To tylko sformalizowanie kilku lat… hmm.. lat? Ostatnio częściej miesięcy, wspólnego życia.

Dzisiejsze relacje damsko – męskie polegają na tym, że ludzie błyskawicznie zdzierają z siebie ubrania, na początku z wielkim zaciekawieniem, zaangażowaniem i pasją. Z czasem jednak co raz mniej. Pomimo, że seks można uznać za coś niezwykle intymnego to w związku, całkowite odkrycie się przed kimś (po jakimś czasie, bo nie mam tu na myśli przygód na jedną noc), to o zgrozo pod żadnym pozorem, 
nie możecie nawzajem dotykać swoich telefonów - złamanie tej zasady to prawie kryminał. Seks tak, telefon drugie osoby nigdy! Przez co żyjemy niby razem, ale w praktyce osobno.

Major, Major niby spoko sobie piszesz, ale czy możesz coś doradzić? Jaki jest wg. Ciebie plan na związek? Podpowiem wam, że Major średnio jest w związki, co prawda mam na koncie dwa dosyć poważne i byłem zarówno osobą, która miała złamane serce jak i sam je złamałem. Co jest gorsze? Łamać komuś serce. Zebranie się do zerwania z kimś po dłuższym czasie (liczonym w latach, nie miesiącach), przekreślenie setek wspólnych wspomnień, wybicie z głowy naiwnych myśli, że może jednak będzie lepiej– trzeba mieć naprawdę wielkie jaja i odwagę. Dlatego teraz zawsze mam podziw dla osoby, która zbiera się do tego i robi ten krok. Bo to nie jest strach czy tchórzostwo, to kolejna lekcja życia.

I nie chodzi o zerwanie przez zwykłą kłótnie, bo sprzeczki są fundamentem związku i będą zawsze. Chodzi o to, jak się wtedy traktują. Znam parę, która niemal na każdym wyjściu ze znajomymi wyzywa się od kurw, dziwek i ostatnich chujów… a wzięli niedawno ślub. Jakiś kosmos. Ale trzeba wiedzieć jedno, żeby być w udanym związku z mężczyzną trzeba budować razem z nim historię. Z kolei tworzenie udanej relacji z kobietą, to gwarancja dawania jej emocji. Facet potrzebuje pewności i spokoju że może być sobą, robić swoje i odczuwać wsparcie – wtedy naturalnie idzie przez życie z taką osobą i oddaje jej wszystko co otrzymał. Partnerka w związku musi dostawać tą swoją dodatkową ‘rozrywkę’, lubi sobie pokrzyczeć, ponarzekać, pokazywać że jest lepsza, ale też popłakać w ramię i kłócić się o to kto dziś pozmywa.

Mówi się, że prawdziwy facet w związku musi zrobić trzy rzeczy: wybudować dom, spłodzić dziecko i posadzić drzewo. A ja jestem pewny, że nie musi robić właściwie nic z tego – wystarczy, że po prostu zakocha się na dobre i tego nie spierdoli. Kobiety wyczekują nie wiadomo czego od mężczyzn, mogąc teraz dzięki ogólnodostępnym portalom randkowym przebierać w facetach, ale czy to jest potrzebne? Nie, bo poprzez szukanie swojego ideału, który i tak okazuje się dupkiem, bądź po prostu głupkiem (najczęściej) traconych jest dziesiątki szans na poznanie tego jedynego. Kobiety, nie bądźcie wzrokowcami (ha, niegdyś domena facetów!), bo kiedyś faktycznie przybędzie Twój książę. Tylko możesz być pewna, że ten rycerz na białym koniu wcześniej spał zarówno z królewną śnieżką, babą jagą jak i nawet z trollami. Ideałów nie ma.

Czemu więc tyle rozwodów? Tak jak wspomniałem na początku – jesteśmy popierdoleni, i to nie tylko dlatego że jeździmy do fryzjera 30 km. Nie doceniamy tego co mamy, nie szanujemy tego co zdobyliśmy bo wydaje się nam, że zawsze możemy mieć więcej i lepiej. Ale życie zawsze zweryfikuje i sprowadzi nas na ziemię, czasami wycierając nami nawet podłogę. A frazes ‘sky is the limit’ nagle traci mieć sens.

Pamiętajmy też, że zawsze coś będzie łączyło ludzi, którzy choć przez chwilę byli ze sobą szczęśliwi. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, za które musimy ponieść swoje konsekwencje, bo takie jest życie. Jednak nigdy nie wolno być mściwym, bo nigdy nie wiadomo, co my komuś zrobimy w przyszłości, a wybaczenia potrzebuje każdy.


A Major jest oldschool'em, ślub i bawić wnuki na werandzie domku gdzieś na odludziu...

3 komentarze:

  1. Najważniejsze jest by się szanować...rozwód bywa traumą,nie jest to coś fajnego.Jednak przez wzgląd na uczucie które kiedyś łączyło dwoje ludzi uważam iż trzeba się rozejść z klasą albo z godnością.Ja po 8 latach na sali rozpraw dowiedziałam się że miedzy nami nie było miłości.Tylko zauroczenie.Serio kurwa?!Teraz mi się śmiać chcę ale w tedy było mi przykro.Aczkolwiek teraz o dziwo z byłym mężem nawet się przyjaźnimy��To przez wzgląd na Młodego.Ale i tak współczuję już 5 jego partnerce����Nie nie Zazdrosze mu życia towarzyskiego��Mam 31 lat i zdecydowanie wierzę że jeśli się kogoś kocha to jest się z nim na dobre i złe.Mimo rozwodu wierzę w miłość bo do cholery normalni faceci tez chodzą po świecie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozwód jest jak rak. Człowiek myśli, że dotyka innych, że jego to nie dotyczy. A przychodzi nagle i przynosi zniszczenie. Byłem z żoną 27 lat. W związku cieszyła się totalną wolnością w realizacji pasji i zainteresowań. Nie byłem zazdrosny, bezgranicznie jej ufałem. Do chwili, gdy zorientowałem się, że podczas jej licznych wyjazdów kwitła miłość. Poczuła, że przed 50-tką kończy się jej młodość i musi za wszelką cenę coś jeszcze przeżyć, poczuć motyle w brzuchu. Zakochała się w chłopaku młodszym o 15 lat. Przekonywała, że to kolega, że nic jej z nim nie łączy, a stopniowo wypełniał jej świat. Dziś jest jedną z wielu kobiet, które przechodzą przez jego łóżko. Takie szczęście sobie zafundowała. Jak długo potrwa? Kiedy zdechną motyle, które zagnieździły się w jej brzuchu? Zostawiła męża, rozbiła rodzinę i rzuciła się w szalony rytm nieustannych pijacko-seksualnych imprez. Zamknęła ostatnie drzwi, spaliła ostatni most. Po 27 latach wspólnego życia wyrzuciła mnie na śmietnik, jakby nigdy nas nie było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od tego, że fajnie czyta sie Twojego Bloga. Jest tak lekko i prosto napisany a jednocześnie zawiera bardzo mądre słowa.
    Kiedyś ślub dla ludzi był jak cyrograf. Nie ważne co by sie nie działo w związku, trwało sie w nim do samego końca. Myślę ze są tego plusy i minusy. Kazdy z nas zasługuje na szczęście. Noe popieram tu rozwodów z byle powodu, jakies widzi mi sie, kryzys wieku średniego itd. Ale jeśli faktycznie czujemy sie nieszczesliwi to chyba lepiej rozstać sie w zgodzie, porozmawiac niz egzystowac przy kims bo tak "trzeba". Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka, bo kazda historia jest inna. Teraz niestety jest tak ze z powodu bylejakiej przeszkody ludzie sie rozstaja. Zyja ze soba latami a nagle pęka bańka i dochodza do wniosku ze to nie to i szukaja przygód. Kazdy z nas ma jakies zboczenie, tyle ze zyjac razem akceptujemy te swoje plusy i minusy, poznajac sie, nie kupujemy kota w worku. To czy ludzie sie dogadaja zalezy od nich samych, bo jesli jedna osoba chce a druga nie to wiadomo ze nic z tego nie wyjdzie. Zgadza sie ze szacunek to podstawa a i to nie zawsze wystarcza. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń