środa, 5 sierpnia 2015

Po co małżeństwo!

Na świecie coraz więcej par decyduje się odejść do tego starożytnego podejścia do relacji damsko – męskiej. Kiedy to po kilkuletnim związku - oświadczyny i ślub są kolejnymi krokami. Ale czy naprawdę obecnie tak bardzo niezbędnymi?

Shakira i Gerard Piqué, Oprah Winfrey I Stedman Graham, Anna Mucha i Marcel Sora, Joanna Brodzik i Paweł Wilczak. Co ich łączy poza tym, że są znani i bogaci? Żadna z tych par nie ma ślubu.
Mają dzieci, żyją od xx lat razem, ale bez tej formalności, tego papierka który dla niektórych jest ważniejszy niż złoto.

Ze starych i nieślubnych gwiazd ostatnio odpadł George Clooney,  który po pierwszym rozwodzie był ponad 20 lat singlem! Szaac!

Zacytuję tęż gwiazdora serialu Mad Men, Jon Hamm: „Może i nie mamy tego kwitku, który potwierdza, że jesteśmy mężem i żoną, ale od ponad 15 lat Jennifer jest miłością mojego życia i już jesteśmy razem dłużej niż moi rodzice byli małżeństwem.”

Święte słowa. Po co komu ten świtek? No dobra, jasne, że jest parę powodów dla których stajemy na ślubnym kobiercu, np. ubezpieczenie zdrowotne, rozliczanie podatków i chyba główny w naszym kraju – wspólny kredyt na mieszkanie. Czasami to ostatnie jest czymś więcej niż sam ślub. Przecież zobowiązujemy się do spłacać przez 30-40 lat…

Jednak tak naprawdę w związku liczy się to jak bardzo zależy ci na partnerze a nie, co sądzi o tym urząd czy kościół.

Moi znajomi byli parą przez 4 lata, potem narzeczeństwem przez kolejne 2 i planowali już ślub, mieli datę, kapelę i miejsce. A ja nowy garnitur. Jednak pewnego dnia, na parę miesięcy przed ślubem zrezygnowali. Po prostu znajomy napisał mi na fb: stary, nie ma ślubu! Lecimy na Kanary! Taaa, odpowiedziałem coś w stylu: -co ty pierdolisz. A jednak. Zrezygnowali, sprzedali pierścionek zaręczynowy, odstąpili daty i za oszczędzone pieniądze polecieli na „podróż zamiast-ślubną”.  Doszli do wniosku, że ślub tak naprawdę jest im niepotrzebny. To wszystko przez naciski rodziny i znajomych.

Spróbuję wyjaśnić więc, dlaczego nie warto brać ślubu!

Po pierwsze, mamy 2015 rok. Jesteśmy już na dobre w XXI wieku. Pary mają mnóstwo innych możliwości na zobowiązanie wobec siebie aniżeli przysięga przed księdzem. Ludzie dążą do samodzielności, a w drodze do niezależności ślub jest bardziej przeszkodą niż wygodą.

Czasy, gdy w wieku 18 lat nie miało się męża/żony minęły już bezpowrotnie. Nacisk rodziny, powiększenie rodu i wzmocnienie pozycji. To już za nami. Jeśli czyta to jakiś fan Gry o Tron (jak nie oglądałeś/aś serialu to pora to nadrobić! Jest świetny!)  to masz pojęcie jak ważne kiedyś były śluby dla wzmocnienia sojuszy ze względu na finanse oraz bezpieczeństwo. Tam dzieci już w wieku 10 lat znały swojego przyszłego męża/żonę. Czasami nawet widząc go pierwszy raz dopiero parę tygodni przed ślubem.  W obecnych czasach małżeństwo nie jest aż tak ważne. Teraz to po prostu kartka papieru z napisem „mamy sojusz”.

Dalej, wg. danych z USA, podobno 40-50% małżeństw kończy się rozwodem. Strzelam, że u nas jest to bliżej 40 aniżeli 50, ale jednak to prawie połowa! Czyli ok, twoje małżeństwo akurat będzie super.. tzn. że twój dobry znajomy się rozwiedzie. Co za perspektywa. A pomyśl Drogi czytelniku, ile znasz potencjalnych rozwodników/rozwódek! Głowa mała!

Każdy pewnie myśli, że jego to nie dotyczy. Akurat będzie wyjątkiem potwierdzającym regułę. Ale statystyki nie kłamią. Czy warto ryzykować?

Kolejnym powodem dla którego nie warto brać małżeństwa jest po prostu ochrona samych siebie. Po ślubie zobowiązujecie się do dzielenia wszystkim. Wszystko, co ktoś z was zarobi idzie do wspólnego podziału. To co kupicie też. Dlatego nie ma nic złego w tym, że chcecie się zabezpieczyć przed zarówno lepszymi jak i gorszymi czasami, kiedy to nie trzeba będzie prosić drugiej połówki i rozliczać się z nią z każdej decyzji i każdej wydanej złotówki. Lepiej być niezależnym i zakochanym niż rozwiedzionym i spłukanym.

Czasami do decyzji o braku ślubu dochodzi przez… podobne podejście partnera. Coś jak w przypadku moich znajomych, którzy niemalże w ostatniej chwili wspólnie zdecydowali o tym, że będą dalej żyć tylko jako para. Jednak podstawową sprawą w tym przypadku jest szczere podejście do tematu. Pamiętam jak kiedyś moja była dziewczyna na początku relacji opowiadała jak to jest przeciw małżeństwu itp. A po niespełna (!) roku zaczęła coraz częściej „w żartach” o tym wspominać…

Uczucie może się skończyć, wypalić czy też… przejść na kogoś innego. Po ślubie wiążę się to czasami z masą spraw w sądzie, nieskończonymi kłótniami z byłym/ą… A bez ślubu? Jedna osoba po prostu bierze swoje graty i wraca obrażona do domu rodziców. Zgadnijcie która.
Dlatego zawsze pamiętajcie radę wujka Majora – bycie małżeństwem to nie pokaz jak bardzo się kochacie, tylko jak mocno potraficie być razem.

Związek > Małżeństwo > Sielanka… i nagle jedna połówka odkrywa w sobie duszę podróżnika! A druga to typowy domator. Sprzeczność. Albo któreś chce otworzyć firmę, druga wyjechać pomagać dzieciom w Afryce. Powodów sprzeczek i nie wspólnych planów mogą być setki. Świat jest otwarty, możemy dziś siedzieć na plaży nad Bałtykiem a jutro jeść sushi w Tokio. Nie każdy jest po prostu stworzony do uwiązania się z jedną osobą. Nie ma nic złego w tym, że wolisz odkrywać  i realizować swoje cele niż być uzależnionym od kogoś.

Życie jest pełne wyborów. Dotyczy to również „rodzajów” małżeństwa. Jak to? Ano np. We Francji jest system mający na celu zastąpienie małżeństwa - pact civil de solidarité (PACS). Jest to umowa cywilna pomiędzy dwoma osobami, które chcą mieć te same prawa i obowiązki jak małżeństwo, ale przy czym czuć się swobodniej oraz partnerzy zachowują również rozdzielność majątkową. Rozwiązanie PACSu jest uproszczone w porównaniu do małżeństwa: wystarczy, by jeden z partnerów wysłał do odpowiedniego urzędu w swojej miejscowości (tribunal d'instance) list polecony informujący o zerwaniu paktu cywilnego. Efekt takiej deklaracji jest natychmiastowy (wikipedia).

Z kolei np. w Australii jest taka opcja, która nazywa się „de facto relationship”, coś podobnego do małżeństwa, ale również luźniejsze.

Wystarczy poszukać w google interesujących nas rozwiązań i czmychać tam!

I na koniec, to że nie chcesz małżeństwa nie znaczy, że mniej kochasz swojego partnera. W związku stosujecie te same zasady: zdrada nie jest tolerowana, lojalność jest szanowana a ciężką pracą oboje utrzymujecie swoją relację.

Ślub nie oznacza, że będzie już łatwiej z związku. Wręcz przeciwnie, sprawy naprawdę się skomplikują w przypadku chęci zakończenia związku przez jedną ze stron. Dlatego, jeśli nie chcesz tego zobowiązania w swoim życiu to tego nie rób. Proste. I nie miej z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia, ani nie przejmuj się ciotkami, które i tak będą zawsze o coś wypytywać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz